* Z Punktu widzenia Lily
Dzisiejszy dzień z Lucasem był wspaniały, spędziliśmy niezłe czas. Byliśmy w ciekawych miejscach. W muzeum historii ziemi, pod Big Benem , byliśmy na London Eye, pod pałacem buckingham i w pobliskim parku gdzie karmiliśmy wiewiórki. Te male zwierzątka wchodziły na mnie, to było takie fajne uczucie. Po tym wszystkim poszliśmy do domu Lucasa coś zjeść oczywiście Andy się do na przyłączył, tym razem w stroju Drakuli. Bardzo mnie rozbawiał, co utrudniało mi jedzenie.
- Myślisz że powinienem kiedyś się tak obrać na koncert ?- Zapytał mnie nagle. Zamarzywszy że rozbawiony Lucas daje mi sygnały abym powiedziała ,,NIE" wiedziałam że to reszcie nie spodobało by się.
- Oczywiście. Fanki będą zachwycone a prasa będzie pisać tylko o twoim stroju. Zresztą jak masz być sobą to rób co robiłeś zawsze i co sprawia ci przyjemność.
- No własnie o to mi chodzi. Nie chce aby sława mnie zmieniła- Odparł zjadając frytkę. Popatrzyłam na Lucasa który teraz walczył z keczupem który nie chciał mu wyjść z opakowania. Trochę mi się szkoda zrobiło bo Andy nikogo nie miał. Lucas miał mnie, swojego Tate i brata , Max zawsze jest kolo Amy i jego rodzice mieszkają niedaleko Londynu, Aron mieszka z dziewczynom ( Alex) natomiast Justin jest samotnym wilkiem, ale co tydzień jest u niego jego siostra (Nina). Natomiast Andy nie ma nikogo, chyba dlatego tak bardzo szuka kontaktu z innymi. Myślę że powinien sobie kogoś znaleźć.
- Lily masz ochotę pośpiewać w bardzo dobrym studiu domowym ?- Zapytał nagle Lucas. Faktycznie majom tutaj studio, sama w nim byłam kiedy przez przypadek odkryłam że Lucas śpiewa w zespole.
- Dobra czemu nie, Andy idziesz z nami ?- Zaproponowałam i zauważyłam wyraz twarzy Lucasa, miał ochotę iść tylko ze mną.
- Dobra, chętnie posłucham sobie jak śpiewasz. Lucas bardzo cie chwalił.
- Na prawdę ?- Zapytałam Lucasa.
- No kochanie wiadoma, ciebie to zawsze i wszędzie mógłbym cie chwalić.
- OO to takie słodkie, zaraz dostane cukrzycy - Usłyszałam rozbawiony w progu, to był Justin.
- Hej Jus, a ty co tutaj robisz- Zapytał Luca.
- Przyszedłem po kumpla. Andy choć ze mną, nie będziesz przeszkadzał tym kanarkom- Gdy to mówił popatrzył się na mnie z nienawiściom.
- No dobra, a dasz mi posłuchać śpiewu Lily ?
- Nie marnuj im czasu. Przecież musza się sobą naczieszyc zanim wyjedziemy!- ,, Zanim wyjedziemy" ? Co to miało znaczyć ? Popatrzyłam na Lucasa, a on już wiedział że będzie musiał mi wszystko wytłumaczyć. Gdy chłopaki wyszli od razu zaczęłam.
- Co to miało znaczyć ,, Zanim wyjedziemy"?
- Chciałem ci to powiedzieć jak zostaniemy sami w sali prób.
- No to słucham.
- W poniedziałek wyjeżdżam z chłopakami koncertować, sam dowiedziałem się o tym dzisiaj od Maksa
- A na ile ?
- Na miesiąc- Poczułam że coś mnie zabija od sirotka. Stracić Lucasa na miesiąc ? Nie, ja tak nie chce. Odjęło mi mowę.
* Z punktu widzenia Amy
Nagle do pokoju wszedł Max. Byl blady a w teku trzymał : Kwiaty, pluszowego misia, czekoladę i chyba jakiś breloczek.
- Max wszytko ok ?- Byłam rozkojarzona.
- Tak. NIE, właściwe nie. Mam straszne wieści i prezenty. Tutaj masz kwiaty i czekoladki, breloczek do kluczy w logo zespołu, abyś ciągle o nas pamiętała i misia żebyś miała się do kogo przytulic jak mnie nie będzie...
- Co? Jedziesz gdzieś ?
- Tak, jedziemy z zespołem w nasza pierwsza trasę. Dowiedziałem się o tym dopiero dzisiaj od Simona. Nie będzie nasz przez miesiąc.- To brzmi źle.
- Szkoda, a kiedy jedziecie ?- Próbowałam zatamować w sobie swój smutek.
- W poniedziałek.
- Jak to? Czyli nie zawieziesz mnie do domu ?- To był dla mnie najmniejszy problem, gorzej z tym że nie zobaczę Maksa przez miesiąc.
- No niestety, mamy samolot o 4 nad ranem.
- Dobra, jakoś sobie poradzę, szkoda.
- Obiecuje że codziennie będę do ciebie dzwonił na Skype.- Wyobraziłam sobie jak z nim gadam i udaje że leży kolo mnie.
- To by było fajne. Myślisz że nie stracimy przyjaźni i kontaktów przez ten czas ?
- Oszalałaś ?! Nie pozwoliłbym na to.
- Ciesze się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz