niedziela, 17 marca 2013

Rozdział 36

* Z punktu widzenia Amy
Mam już tego dość. Ciągle leże i się nie ruszam, nudzę się całymi dniami a moja jedyna przyjaciółka nawet do mnie nie dzwoni. Nawet nie wyśle mi wiadomość a o odwiedzinach nawet nie myślę. Nie wiem czemu, może coś się jej stało? Nie na pewno nie, przecież Max by mi powiedział. Dobra chyba do niej zadzwonię, jak nie ona to ja. Wybieram numer na telefonie i naciskam zieloną słuchawkę. Słysze sygnał, mimo że to moja najlepsza przyjaciółka czuje się dziwnie. I nagle po krótkim czasie słyszę jej głos.
- Halo?
- Cześć Lily mówi Amy
- O hejka jak tam u ciebie ?
- Było by lepiej gdybyś mnie w końcu odwiedziła.
- Ojej no sorry ale w ogóle nie mam do tego głowy.
- Dobra nie ważne, jak tam u ciebie. Co teraz robisz ?
- EEE szykuje sie na lekcje z tego wokalu.
- Właśnie słyszę. Jest u ciebie Lucas ?
- EEE nie
- To kto jest u ciebie ?
- Will
- O.... To fajnie
- A jak u ciebie kiedy wychodzisz ?
- Prawdopodobnie już w poniedziałek więc szykuj się na mój powrót.
- Dobra zrobię wielką bibę.
- NIE błagam cię zero imprez
- Hehe dobra, dobra. Dobra przyjadę do ciebie w sobotę i w poniedziałek odbiorę cię.
- W sobotę możesz przyjechać ale co do poniedziałku to nie musisz bo Max obiecał mi że odwiezie mnie samochodem.
- A no dobra. Lucas ostatnio zdał prawo jazdy.
- I co jechałaś z nim już ?
- Niestety tak.
- Niestety?
- Nie lubię jeździć z nowymi kierowcami, trochę się bałam. Dobra ja muszę kończyć
 - To do zobaczenia, tęsknie za tobą.
- Też tęsknie- I rozłączyła się. Mam nadzieje że nie zrobi żadnej głupoty z tym Willem.Wydaje się fajny, ale co na ich spotkanie powiedział by Lucas. Dobra to nie jest moja sprawa, zrobi tak jak chce. Już po krótkiej chwili do sali wszedł Max. Miał w ręku małą paczuszkę.
- Mam coś dla ciebie- Powiedział z uśmiechem na twarzy.
- Już się boje co.
- Otwórz to się przekonasz- Wręczył mi paczuszkę którą zaczęłam niepewnie odpakowywać. W środku znalazłam wisiorek z przypiętym malutkim, pięknym wilkiem.
- Jest piękny, bardzo ci dziękuje.- Przytuliłam go. Co jak co ale do biżuterii ma styl.
- Wiem, jak go zobaczyłem od razu pomyślałem o tobie.
- Hmm to chyba dobrze, mam nadzieje że nie masz mnie za dzikiego psa.
- Na pewno nie. Co dzisiaj robiłaś ?
- Jak zwykle leżałam w łóżku. Nie miałam nic innego do roboty.- Max uśmiechną się i spojrzał na mnie dziwnym spojrzeniem. Lubie go.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz