* Z punktu widzenia Amy
Strasznie martwiłam się o Lily, nie przyszła dzisiaj do mnie i nie odbierała telefonu.Jeszcze nigdy tak długo się do siebie nie odzywałyśmy.Przez większość dnia jak zawsze się nudziłam, aż w końcu przyszedł do mnie gość. Kevin.
- Hej jak tam się czujesz ?- Zapytał wkładając nowe kwiaty do wazonu, tym razem żółte róże.
- No już lepiej, podobno będę mogła wyjść już w poniedziałek, tylko niestety będę musiała chodzić o kulach dopóki złamanie się nie zrośnie.- popatrzyłam na nogę i wymusiłam uśmiech.
- Dasz rade, to tylko piec dni.Masz szczęście bo mogła byś przesiedzieć tutaj znacznie dużej.- W tym momencie Kevin zobaczył breloczek który dostałam od Maksa - To od tego gitarzysty ?, nie wiedziałem ze tez cie odwiedza.
- Szczęście to bym miała jak bym tutaj nie trafiła.
- Ja się nie wypowiadam, wiesz jakie jest moje danie na ten temat.
- No tak... A jak tam w szkole ?- Starałam się zmienić temat by nie wywołać zbędnej dyskusji.
- A dobrze, tylko Lily coś słabo idzie, gadałaś z nią dzisiaj ?- Lily idzie słabo w szkole ? To dziwne zawsze miała same piątki.
- Co się stało ? Nie gadałam z nią.
- Dostała dzisiaj dwie jedynki i podobno ociekła z ostatniej lekcji.
- Lily ?! To dziwne, a wiesz czemu ?
- Podobno gdy zaśpiewała piosenkę wybiegła z sali a chwile za nia Will- Zrobiłam wielkie oczy, ciekawe o co chodziło. Lily nigdy tak się nie zachowywała a tym bardziej jeszcze nigdy nie dostała jedynki.
- To dziwne, czemu Will pobiegł za nią.
- Gdybym wiedział, oby dwoje zniknęli a Will nie odbiera telefonu.
- Ale pewnie nie są razem, przeciecz Lily chodzi z Lucasem.
- Wiem, wiem- Wtedy Kevin wstał, nachylił nie nade mną i delikatnie pocałował mnie w usta. Już miałam coś powiedzieć ale on w tym czasie wyszedł. Poczułam się głupio, ale nie rozmyślałam nad tym bo ja nic do niego nie czułam i wiem ze on do mnie tez nic nie czuje. Postanowiłam ze posłucham muzyki wiec sięgnęłam po Mp3 i słuchałam Lawson - Standing in the Dark. W końcu zasnęłam i obudziłam się jak przyszedł Max. Wyglądał na zmęczonego.Skiwnol do mnie głowom i przysunąwszy łózko kolo mojego rzucił się na nie.
- I jak tam było ?- Zapytałam z ciekawością.
- Nawet fajnie, teledysk kręciliśmy na jednej z ulic Londynu i co chwila jacyś ludzie nam przeszkadzali, ale było zabawnie. Niestety to bardzo wyczerpujące , jutro zaczynamy już o 8.
- Jaki bidulek
- No to jest straszne, lubię się wyspać.
-A kto nie lubi, dobra spij bo już jest późno- Samej tez mi się chciało spać.
- No dobra, dobra. Dobranoc.
* Z punktu widzenia Lily
Biegłam szybciej i szybciej. Gdy wybiegłam ze szkoły pobiegłam w stronę parku. Will biegł ciągle za mną i mnie wołał ale ja nie chciałam się zatrzymywać. W końcu zdawało mi się ze go zgubiłam wiec zwolniłam i zaczęłam iść powoli. Nagle poczułam ze ktoś mnie powala na trawę.Okazało się ze to był Will, próbowałam się wyrwać ale nie udało się.
- CO TY ODE MNIE CHCESZ ??!!- Wydarłam się na niego.
- Chce tylko porozmawiać- Jego głos się załamywał, ale był spokojny.
- Po ostatnim liście wydawało mi się co innego !!
- To pogadasz ze mną czy nie ?
- No dobrze.. tylko może zejdziesz ze mnie i dasz mi wstać ?- Will wtedy ze mnie zszedł i podał mi rękę by pomóc mi wstać.- No to o czym chcesz pogadać ? - Zapytałam otrzepując piach ze spodni.
- Jak to o czym.. Chodzi mi o nas.
- O NAS ?!
- A może nie ma nas ? - Nie chciałam tej rozmowy, aż bolało mnie serce od tego.
- Will ale ty dobrze wiesz że ja jestem z Lucasem i go kocham
- Jak śpiewałaś to wydawało mi się inaczej, czemu nie dasz mi szansy ?
- Jak mam chłopaka !
- A czujesz coś do mnie ? - Czułam się załamana. Nie umiałam odpowiedzieć - Lily odpowiedz mi..- Ja dalej byłam cicho, wtedy nagle Will przyciagnol mnie do siebie. Próbowałam się wyrwać ale trzymał mnie za mocno, i wtedy stało się, Will mnie pocałował. Jego delikatne usta niepewnie muskały moje, początkowo próbowałam jeszcze się wyrwać, ale po chwili uległam. Całowałam go jak nikogo innego, był taki delikatny a zarazem z każdym pocałunkiem bardziej zachłanny. Dopiero po czasie zrozumiałam co robię, znowu próbowałam się wyrwać ale się nie udało, wiec uderzyłam do w twarz i gdy odskoczył ociekłam. Tym razem mnie nie gonił.
czwartek, 31 stycznia 2013
środa, 30 stycznia 2013
Rozdział 31
* Z punktu widzenia Amy
W nocy nie mogłam spać.W pokoju było ciemno i nic nie widziałam, wiec schyliłam się by włączyć lampkę nocna. Gdy światło oświetliło pokój zamarzyłam że na fotelu śpi Max. Uśmiechnęłam się i obserwowałam go. Jest taki słodki jak śpi, zresztą zawsze jest słodki. Gdy tak myślałam o nim i w końcu zasnęłam.Gdy obudziłam się rano Max dalej siedział na fotelu, tylko tym razem nie spal i trzymał coś w ręce.
- Witaj śpiochu, jak się spało ?- Zapytał uśmiechając się przyjaźnie.
- Bywało lepiej, ale nie narzekam, a tobie ?
- Dobrze, ale przyznam że maja tu niewygodne fotele, wiedz że lubię wygodnie sobie pospać dlatego dzisiaj przysunę tamto łózko kolo twojego i prześpię się na nim- Mówiąc to wskazał na łóżko w rogu sali którego wcześniej nie widziałam.
- Hmm a myślisz że ci pozwolą ?
- Wszystko załatwione, teraz muszę się dowiedzieć od ciebie czy chcesz bym leżał przy tobie- Popatrzył na mnie i wtedy podniósł rękę w której trzymał podejrzana rzecz. Okazało się że to breloczek z uśmiechniętym, małym, pluszowym serduszkiem.
- No oczywiście ze możesz, a tak z ciekawości pytam co trzymasz w reku ?
- A to miał być prezent jak byś się nie zgodziła, ale w nagrodę że podjęłaś dobrom decyzje daje ci go.- I podał mi breloczek. Z bliska był jeszcze śliczniejszy.
- Oj Max dziękuje, nie musiałeś o mile z twojej strony, jest śliczny- Uśmiechnęłam się i położyłam go kolo wazonu gdzie były kwiaty od Kevina.Max przez chwile na nie się patrzył i najwidoczniej nad czymś myślał.
- Co dzisiaj będziesz robił ciekawego ?- Zapytałam się przerywając cisze. Wtedy się popatrzy na mnie.
- Ciekawego ?
- No tak. Udzielasz jakiegoś wywiadu albo macie koncert ?
- Mhh od dwunastego zaczynamy kręcić teledysk, ale dzisiaj chyba mam wolne.
- A wiesz że dzisiaj jest dwunasty ?
- Jak to ??!! Nie możli... na anioła masz racje muszę lecieć !! Przyjdę wieczorem, nie czekaj z kolacja - Uśmiechną się i wybiegł chwytając kurtkę z wieszaka. Ja tylko się śmiałam bo rozbawiło mnie to. Gdy się uspokoiłam znowu poczułam się samotna. Tylko na chwile weszła pielęgniarka, ale jej nie lubiłam i nie miałam ochoty jej prosić by ze mną została.Jednak po jakimś czasie znowu weszła pielęgniarka, tym razem inna.
- Oto pilot to telewizora
- Ale ja nie zamawiałam telewizji, nie stać mnie, tutaj jest za drogo.
- Ale z tego co wiem to nie pani płaci tylko ten gwiazdor co u pani często siedzi. Zadzwonił i wyjaśnił ze chce mieć telewizor u pani w pokoju i że on zapłaci za wszelkie koszty.
- Boże jaki debil, dobrze dziękuje pani bardzo.- Gdy kobieta wyszła, postanowiłam że nie będę korzystać z dobroci Maksa i że nie skorzystam z telewizora. Niestety nie trwałam długo w moim postanowieniu bo za bardzo się nudziłam.
* Z punktu widzenia Lily
Lucas zawiózł mnie rano do szkoły mimo że bardzo tego nie chciałam, a potem sam pojechał na plan gdzie zaczyna z zespołem kręcić teledysk. Gdy wchodziłam do szkoły myślałam nad tym żeby się zerwać i gdzieś pójść, ale zrezygnowałam z tego bo już dużo osób mnie widziało. Przez wszystkie lekcje zamulałam i nie słuchałam tego co mówią nauczyciele, co sprawiło że dostałam jedynkę z matmy i z języka Irlandzkiego. W kocu nadeszła lekcja śpiewu, modliłam się o to by nie bilo Willa. Gdy weszłam do sali nie zauważyłam go, lecz po chwili gdy zerknęłam na tył sali mój wzrok ujrzał wpatrzone we mnie fiołkowe oczy. Czułam jak serce zaczyna mi łomotać z całej siły a policzki robią się czerwone. ,, Co ty do licha robisz ! Kochasz przecie Lucasa, swojego chłopaka z którym jeszcze rano się całowałaś" - Skarciłam się w myślach i usiadłam w ławce pod oknem. Ciągle czułam na sobie jego wzrok. Byliśmy sami w sali bo nauczycielka była na korytarzu a Jem i Tessa jeszcze nie doszli. Miałam straszny mętlik w głowie. Błagałam by ktoś przyszedł i na szczęście wtedy zadzwonił dzwonek i wtedy do sali weszła nauczycielka a za nią Jem i Tess pochłonięci rozmowa. Przymknęli się kiedy zobaczyli jaka panuje atmosfera w klasie. Po chwili przyszło jeszcze 7 osób które się przepisało z zajęć plastycznych.
- Dobrze witam nowych uczniów na zajęciach z wokalu, ciesze się ze nasze kręgi się bo z czterema osobami to nie było co robić. Może na początek zaśpiewajcie mi coś. - Wtedy wszyscy nowi zaczęli po kolei śpiewać.
- Może skończymy już na dzisiaj - Usłyszałam głos z tylu sali, wszyscy odwrócili się w stronę Willa oprócz mnie.- Jak już ,, zaśpiewali" to możemy już wyjść ?
- Panie Brown, lekcja jeszcze się nie skończyła. Dobrze teraz morze niech zaprezentuje się ktoś z osób które chodzą już jakiś czas, może Lily.. Tak Lily !! Choć zaprezentujesz coś.- No nie!, nie miałam ochoty.
- Nie, nie mam ochoty, może niech Tess coś zaśpiewa.
- Ale ja proszę ciebie, no choć bo dostaniesz jedynkę.- Boże, co za kobieta. Wstałam powoli i podeszłam do pianina. W końcu wymyśliłam. Irresistible- One DIrection.
(http://www.tekstowo.pl/piosenka,one_direction,irresistible.html Tutaj znajdziecie tekst i przetłumaczenie które jest ważne !! )
Gdy skończyłam śpiewać usłyszałam oklaski. Tak się wciągnęłam w ten tekst że zapomniałam gdzie jestem. Powoli wstałam i rozejrzałam się po sali, czułam jak bym nigdy jeszcze tutaj nie była i znała tylko jedna osobę, jak bym znała tylko tego naburmuszonego chłopaka z tylu sali o zniewalających oczach.Zaraz... teraz już nie był naburmuszony, teraz patrzył na mnie jak by z nadziejom. Boże co ja zrobiłam, czemu akurat ta piosenkę. Rozglądałam się po sali z przeżarzeniem. Ludzie dalej bili brawo ale to dla mnie nie miało znaczenia. Wzięłam szybko swój plecak z ławki i jeszcze szybciej wybiegłam z sali. Nauczycielka coś krzyczała ale ja nie miałam zamiaru się odwracać tym bardziej że jak byłam na końcu korytarza usłyszałam jak pani krzyczy ,,Will wracaj !!".
sobota, 19 stycznia 2013
Rozdział 30
* Z punktu widzenia Amy
To dziwne jak byłam mała zawsze chciałam znaleźć się w szpitalu po to bym nie musiała iść do szkoły, ale teraz chce jak najszybciej z tond wyjść.Nie dość że ciągle leże i nie mogę wstać to do tego strasznie się nudzę.Na szczęście często jest ze mną Max i dzięki niemu mój pobyt nie staje się tragiczny.Niestety on też ma życie więc musi wychodzić na próby i wywiady tak jak przed chwilą.Jakiś czas temu w szkole skończyły się lekcje ale Lily przyjedzie dopiero wieczorem bo jedzie kupić sobie książkę.Bardzo dziwnie mi się z nią gadało, była jakaś roztargniona i zdenerwowana.Gdy tak sobie myślałam nagle drzwi uchyliły się i zobaczyłam w nich chłopaka z bukietem żółtych tulipanów.
- Kevin !!- Krzyknęłam zadowolona- Jak się ciesze że cię widzę.
- Moja radość też jest wielka choć pragnąłbym widzieć cię w lepszym stanie- Podszedł do łóżka i ukucną.
- Przepraszam że cię rozczarowałam, mogłam się przynajmniej uczesać - Mówiąc to delikatnie się podsunęłam by usiąść.
- Nie chodzi mi oto jak wyglądasz bo wyglądasz jak zwykle pięknie- Poczułam jak policzki mi się czerwienieją, tylko dlaczego.Przecież to był tylko Kevin, Kevin którego uważała za przyjaciela nikogo więcej.-Chodzi mi oto że mogłem cię nie poszczać z tą wypieszczoną gwiazdą , mogłem się spodziewać że cię gdzieś wyciągnie.
- Nie mów tak ! Max wcale nie jest jakąś wypieszczoną gwiazdą, jest taki jak ja i ty.On wcale nie chciał iść na imprezę jego kumple nas wyciągnęli-Czułam się oburzona takimi komentarzami wobec niego, czułam że muszę go wybronić.
- Oj Amy i ty w to wierzysz, wiem że masz swoje zdanie co do niego ja tylko próbuje cię ostrzec.- Patrzył na nią z takim spokojem w oczach- To jest świat cele brytów a zwykli ludzie nie powinni się w to mieszać.
- Pozwól że sama będę o tym decydować w co będę się mieszać- Syknęłam do niego, wtedy dopiero położył kwiaty koło mnie.
- To dla ciebie, mam nadzieję że ci się podobają, a właśnie zaczęłaś czytać to co ci dałem ?- Wtedy sobie przypomniałam że książka jest w domu, przynajmniej tak powiedziała Lily.
- Nie jeszcze nie zaczęłam, ale za to Lily tak.Bardzo jej się spodobała i dzisiaj pojechała kupić drugą część- Kevin w tym czasie włożył kwiaty do wazonu, przysuną fotel i usiadł koło mnie.
- To świetnie, może wszystko się ułoży- Powiedział pod nosem.
- Co się ułoży ?- Zdziwiłam się- Coś mi się wydaje że te książka nie byłą dla mnie.
- Była dla ciebie, tylko miałem nadzieję że Lily też ją przeczyta.
- Jak wczoraj przyszła do mnie na chwileczkę powiedziała że Will z tamtej opowieści wygląda dosłownie tak samo jak nasz Will- Zaśmiałam się ale na twarzy Kevina nie pojawił się uśmiech, był bardzo zamyślony.
- Myślisz że ona bardzo uważnie czyta tą książkę ?- Zapytał nagle po ocknięciu się.
- Raczej tak, a po co pytasz ?-Niestety już nie dostałam odpowiedzi, Kevin wstał pocałował mnie w czoło i wyszedł, a ja nie wiedziałam nie sensownego w tym.
* Z punktu widzenia Lily
Koperta z listem leżała na stole od wczoraj.Nie powiedziałam o niej dzisiaj Amy kiedy ją odwiedziłam ani Lucasowi który zadzwonił do mnie podekscytowany z wiadomością że zdał egzamin.Bałam się tego co w niej będzie, że dowiem się czegoś strasznego.W większości listów jakie dostawały bohaterki książek które czytałam były złe informacje lub wyznania miłosne, jednak to było prawdziwe życie a list leży naprzeciwko mnie w białek kopercie bez znaczka ani stempli pocztowych co znaczyło że Will sam go przyniósł pod dom.Presja narastała a ja stresowałam się coraz bardziej wyobrażając sobie jakie rzeczy w nim znajdę.
W końcu zebrałam w sobie siły i sięgnęłam po kopertę i ją otworzyłam.Wyjęłam z niej kartkę która prawdopodobnie była wyrywana z jakiegoś zeszytu i zaczęłam czytać.
To dziwne jak byłam mała zawsze chciałam znaleźć się w szpitalu po to bym nie musiała iść do szkoły, ale teraz chce jak najszybciej z tond wyjść.Nie dość że ciągle leże i nie mogę wstać to do tego strasznie się nudzę.Na szczęście często jest ze mną Max i dzięki niemu mój pobyt nie staje się tragiczny.Niestety on też ma życie więc musi wychodzić na próby i wywiady tak jak przed chwilą.Jakiś czas temu w szkole skończyły się lekcje ale Lily przyjedzie dopiero wieczorem bo jedzie kupić sobie książkę.Bardzo dziwnie mi się z nią gadało, była jakaś roztargniona i zdenerwowana.Gdy tak sobie myślałam nagle drzwi uchyliły się i zobaczyłam w nich chłopaka z bukietem żółtych tulipanów.
- Kevin !!- Krzyknęłam zadowolona- Jak się ciesze że cię widzę.
- Moja radość też jest wielka choć pragnąłbym widzieć cię w lepszym stanie- Podszedł do łóżka i ukucną.
- Przepraszam że cię rozczarowałam, mogłam się przynajmniej uczesać - Mówiąc to delikatnie się podsunęłam by usiąść.
- Nie chodzi mi oto jak wyglądasz bo wyglądasz jak zwykle pięknie- Poczułam jak policzki mi się czerwienieją, tylko dlaczego.Przecież to był tylko Kevin, Kevin którego uważała za przyjaciela nikogo więcej.-Chodzi mi oto że mogłem cię nie poszczać z tą wypieszczoną gwiazdą , mogłem się spodziewać że cię gdzieś wyciągnie.
- Nie mów tak ! Max wcale nie jest jakąś wypieszczoną gwiazdą, jest taki jak ja i ty.On wcale nie chciał iść na imprezę jego kumple nas wyciągnęli-Czułam się oburzona takimi komentarzami wobec niego, czułam że muszę go wybronić.
- Oj Amy i ty w to wierzysz, wiem że masz swoje zdanie co do niego ja tylko próbuje cię ostrzec.- Patrzył na nią z takim spokojem w oczach- To jest świat cele brytów a zwykli ludzie nie powinni się w to mieszać.
- Pozwól że sama będę o tym decydować w co będę się mieszać- Syknęłam do niego, wtedy dopiero położył kwiaty koło mnie.
- To dla ciebie, mam nadzieję że ci się podobają, a właśnie zaczęłaś czytać to co ci dałem ?- Wtedy sobie przypomniałam że książka jest w domu, przynajmniej tak powiedziała Lily.
- Nie jeszcze nie zaczęłam, ale za to Lily tak.Bardzo jej się spodobała i dzisiaj pojechała kupić drugą część- Kevin w tym czasie włożył kwiaty do wazonu, przysuną fotel i usiadł koło mnie.
- To świetnie, może wszystko się ułoży- Powiedział pod nosem.
- Co się ułoży ?- Zdziwiłam się- Coś mi się wydaje że te książka nie byłą dla mnie.
- Była dla ciebie, tylko miałem nadzieję że Lily też ją przeczyta.
- Jak wczoraj przyszła do mnie na chwileczkę powiedziała że Will z tamtej opowieści wygląda dosłownie tak samo jak nasz Will- Zaśmiałam się ale na twarzy Kevina nie pojawił się uśmiech, był bardzo zamyślony.
- Myślisz że ona bardzo uważnie czyta tą książkę ?- Zapytał nagle po ocknięciu się.
- Raczej tak, a po co pytasz ?-Niestety już nie dostałam odpowiedzi, Kevin wstał pocałował mnie w czoło i wyszedł, a ja nie wiedziałam nie sensownego w tym.
* Z punktu widzenia Lily
Koperta z listem leżała na stole od wczoraj.Nie powiedziałam o niej dzisiaj Amy kiedy ją odwiedziłam ani Lucasowi który zadzwonił do mnie podekscytowany z wiadomością że zdał egzamin.Bałam się tego co w niej będzie, że dowiem się czegoś strasznego.W większości listów jakie dostawały bohaterki książek które czytałam były złe informacje lub wyznania miłosne, jednak to było prawdziwe życie a list leży naprzeciwko mnie w białek kopercie bez znaczka ani stempli pocztowych co znaczyło że Will sam go przyniósł pod dom.Presja narastała a ja stresowałam się coraz bardziej wyobrażając sobie jakie rzeczy w nim znajdę.
W końcu zebrałam w sobie siły i sięgnęłam po kopertę i ją otworzyłam.Wyjęłam z niej kartkę która prawdopodobnie była wyrywana z jakiegoś zeszytu i zaczęłam czytać.
Droga Lily Dayne.Zastanawiam się jak bardzo jesteś na mnie zła za to że na ciebie nawrzeszczałem.Jest mi bardzo przykro z tego powodu i gdybym mógł cofnąć czas zapewniam Cię że nie zrobił bym tego.Od jakiegoś czasu czuje że nie jestem sobą, jak by jakaś istota opętała moje ciało i władała nim jak marionetką.Chciałbym z tobą porozmawiać lecz nie mam na to odwagi, pozwól więc że nie będziemy ze sobą rozmawiać.
Pozdrawiam : Will Brown.
A jednak miałam racje, był to list ze złą wiadomością.Nie rozumiem czemu jego tchórzostwo powoduje to że nie mogą ze sobą rozmawiać.Bardzo lubię Willa a ostatnio jeszcze bardziej od skąd przeczytałam Mechanicznego Anioła i dostrzegłam podobieństwo między nim a Willem Herondale.O boże nie tylko Will ma coś wspólnego z tą książkom.Przecież jego przyjaciel to Jem tak jak tam, i jeszcze Tessa. To bardzo dziwne ale nie realne.Czuje się teraz tak jak by szczęście ode mnie odpłynęło ale nie wiem czemu.Wiem zadzwonię do Lucasa może on mi poprawi humor.Wybrałam numer i już po chwili usłyszałam głos ukochanego.
-Hej Lily coś się stało że dzwonisz tak późno ?
-Późno ? Nawet nie wiem która jest ... O boże przepraszam cię.- Dopiero teraz zauważyłam że jest prawie koło 23.
- Nic się nie stało, ale jest jakiś powód że dzwonisz ?
- Po prostu potrzebowałam czyjegoś towarzystwa, chyba przez to że nie ma Am w domu czuje się samotna.
- To kochanie już jadę, zaraz będę- Już miałam powiedzieć że nie musi ale w tym momencie Lu odłożył słuchawkę.Siedziałam zamyślona na kanapie, strasznie tęskniłam za Amy.Nigdy jeszcze nie byłam dosłownie sama w domu.Zawsze ktoś był, jak nie ojczym to mama i Vanessa, ale najczęściej to była Amy z którą zawsze wszystkim się dzieliłam.Nagle poczułam że mam wilgotne oczy a już po chwili po policzkach leciały mi łzy.Nie lubiłam płakać ale to było silniejsze ode mnie.Wiedziałam że muszę się uspokoić bo zaraz przyjedzie Lu a płakanie przy ludziach było dla mnie straszną kompromitacją.Nagle poczułam czyjąś rękę na ramieniu.To był Lu, niestety zauważył że płacze.Usiadł nic nie mówiąc koło mnie i przytuliłam się do niego.Trzymałam się jego ciała a od delikatnie głaskał mnie po głowie.Wiedziałam na pewno że go kocham, ale nie tak jak mi się zdawało.
środa, 16 stycznia 2013
Rozdział 29
* Z punktu widzenia Amy
To było okropne.Czekałam na niego aż przyjedzie a to wlokło się strasznie.Mama siedziała przy mnie a tata poszedł po kawę.W końcu Max przyjechał.Jego reakcja gdy zobaczył mame była dziwna bo zamiast czuć się zakłopotany to z miłym uśmiechem się przywitał.
M-Bardzo miło mi panią poznać- Uśmiechną się i pocałował mame w rękę.
T- Uważaj młodzieńcze bo jeszcze zrobię się zazdrosny- Wtedy do pokoju wszedł tata z kawą w ręku i z uśmiechem na twarzy.Max dalej był szczęśliwy.
M- Pan to zapewne tata Amy.Bardzo się cieszę że pana poznaje.
T- Mi też jest miło, Amy opowiadała nam o tobie- Odpowiedział spoglądając na mnie.
M- Zapewne same dobre rzeczy
Ma- Zapewniam cię że raczej pozytywne- Wtrąciła się mama
T- Słyszałem że grasz w jakiejś znanej kapeli, opowiedz mi jak to jest byc sławnym?- Tata patrzył na niego z zaciekawieniem i usiadł z fotelu.
M- Haha dopiero wróciłem z wywiadu a już słyszę te same pytania.Sława jest bardzo uciążliwa i męcząca, ale cieszy mnie to że mogę dzielić się z ludźmi pozytywną energią i muzyką
Ma- Osobiście uważam że masz sobie coś miłego chłopcze
T- A ty mi mówisz że ja nie mam o co być zazdrosny- Roześmiał się tata.
Ma- Ojej uspokój się.
A- Wiecie gdzie jest moja mandarynka, przed chwilą tu leżała a teraz jej nie ma- Pierwszy raz się odezwałam od kąt przyszedł Max.Byłam oburzona tym faktem że dopiero teraz mnie zauważyli i że nie ma mojej mandarynki.
T- To ty chciałaś ją zjeść ? Bardzo mi przykro ale rzuciłem ją przez okno żeby odstraszyć ptaki- Byłam oburzona.Jak można rzucić czyjąś mandarynkom bez jego zgody.Po chwili ciszy rozmowa rodziców z Maxsem rozpoczęła się na nowo a ja leżałam nudząc się.
* Z punktu widzenia Lily
Gdy Lucas mnie odprowadził przed szkołę od razu zebrało się dużo dziewczyn piszcząc i prosząc go o autograf.Mimo że zadzwonił dzwonek nikt nie odchodził od niego więc pocałowałam go i poszłam na lekcje.Dużo dziewczyn ruszyło za mną mówiąc że jestem bardzo fajna i że chciały by ze mną spędzać czas.Wiedziałam że robią to tylko bo znam kogoś sławnego, uważam że to jest żałosne.Gdy weszłam do klasy wszyscy się na mnie patrzyli i coś do siebie mówili co cichu.Usiadłam jak zwykle za Kevinem i skupiłam się na lekcji.Nagle na moim biurku znalazłam liścik który podrzucił mi Kevin.Było to to samo pismo które znalazłam na książce Amy. " Will chce z tobą pogadać ".Hmm ciekawe o czym, tak i tak mam z nim dzisiaj lekcje śpiewu więc się go zapytam.Rozejrzałam się po sali i dalej niektóre oczy były skierowane na mnie.Na przerwach siedziałam i gadałam z Tessą a czasem też z osobami których w ogóle nie znałam.W końcu nadeszła lekcja z wokalu.Gdy weszłam do sali z Tess Jem i Will już byli.Jem jak zwykle uśmiechną się przyjaźnie a Will siedział naburmuszony i udawał że mnie nie widzi.Usiadłam za nim i też go ignorowałam choć nie miałam powodu i on zapewne też nie.Postanowiłam dowiedzieć się o co mu chodzi.
L- Pssst Jem, co go znowu ugryzło ?- Szepnęłam do jego przyjaciela.
J- Też mnie to zastanawia, ale znasz go jak zwykle ma te swoje humorki.
L- No pewnie tak.On jest czasem dziwny...
W- WCALE NIE JESTEM DZIWNY I NIE MAM ŻADNYCH HUMORKÓW !!!- Will krzykną na całą sale spakował się i mimo ostrzeżeń pani wyszedł z sali głośno trzaskając drzwiami.Popatrzyłam na Jema którego też zamurowało.Do końca lekcji siedzieliśmy w ciszy i słuchaliśmy pani jak komentowała jego zachowanie.Do końca dnia nie widziałam Willa a jak mi powiedziała Tessa podobno wyszedł ze szkoły.Nie wiem czemu czułam się winna temu wszystkiemu.Pojechałam po lekcjach do Amy by opowiedzieć jej o tym całym zdarzeniu i ku mojemu zdziwieniu zastałam ją nudzącą się w łóżku a koło niej pochłoniętych rozmową jej rodziców i Maxsa.Niestety długo u niej nie posiedziałam bo wyszłam razem z jej rodzicami i Maxsem który zawiózł mnie do domu i po drodze jeszcze do księgarni.
M- Skąd miałaś pierwszą cześć tego opowiadania ?- Zapytał nagle Max w drodze do domu.
L- A znalazłam w rzeczach Amy, dostała tą książkę od Kevina i uważam że jest świetna.Strasznie mnie wciągnęła.
M- Amy dostała ją od Kevina ? W prezencie ? Z jakiej okazji ?
L- Myślę że porostu jej ją dał bez okazji.-Resztę drogi jechaliśmy w ciszy.Podziękowałam za podwózkę i wysiadłam.Gdy dochodziłam do drzwi znalazłam list.Był do mnie a napisał go ... Will.
To było okropne.Czekałam na niego aż przyjedzie a to wlokło się strasznie.Mama siedziała przy mnie a tata poszedł po kawę.W końcu Max przyjechał.Jego reakcja gdy zobaczył mame była dziwna bo zamiast czuć się zakłopotany to z miłym uśmiechem się przywitał.
M-Bardzo miło mi panią poznać- Uśmiechną się i pocałował mame w rękę.
T- Uważaj młodzieńcze bo jeszcze zrobię się zazdrosny- Wtedy do pokoju wszedł tata z kawą w ręku i z uśmiechem na twarzy.Max dalej był szczęśliwy.
M- Pan to zapewne tata Amy.Bardzo się cieszę że pana poznaje.
T- Mi też jest miło, Amy opowiadała nam o tobie- Odpowiedział spoglądając na mnie.
M- Zapewne same dobre rzeczy
Ma- Zapewniam cię że raczej pozytywne- Wtrąciła się mama
T- Słyszałem że grasz w jakiejś znanej kapeli, opowiedz mi jak to jest byc sławnym?- Tata patrzył na niego z zaciekawieniem i usiadł z fotelu.
M- Haha dopiero wróciłem z wywiadu a już słyszę te same pytania.Sława jest bardzo uciążliwa i męcząca, ale cieszy mnie to że mogę dzielić się z ludźmi pozytywną energią i muzyką
Ma- Osobiście uważam że masz sobie coś miłego chłopcze
T- A ty mi mówisz że ja nie mam o co być zazdrosny- Roześmiał się tata.
Ma- Ojej uspokój się.
A- Wiecie gdzie jest moja mandarynka, przed chwilą tu leżała a teraz jej nie ma- Pierwszy raz się odezwałam od kąt przyszedł Max.Byłam oburzona tym faktem że dopiero teraz mnie zauważyli i że nie ma mojej mandarynki.
T- To ty chciałaś ją zjeść ? Bardzo mi przykro ale rzuciłem ją przez okno żeby odstraszyć ptaki- Byłam oburzona.Jak można rzucić czyjąś mandarynkom bez jego zgody.Po chwili ciszy rozmowa rodziców z Maxsem rozpoczęła się na nowo a ja leżałam nudząc się.
* Z punktu widzenia Lily
Gdy Lucas mnie odprowadził przed szkołę od razu zebrało się dużo dziewczyn piszcząc i prosząc go o autograf.Mimo że zadzwonił dzwonek nikt nie odchodził od niego więc pocałowałam go i poszłam na lekcje.Dużo dziewczyn ruszyło za mną mówiąc że jestem bardzo fajna i że chciały by ze mną spędzać czas.Wiedziałam że robią to tylko bo znam kogoś sławnego, uważam że to jest żałosne.Gdy weszłam do klasy wszyscy się na mnie patrzyli i coś do siebie mówili co cichu.Usiadłam jak zwykle za Kevinem i skupiłam się na lekcji.Nagle na moim biurku znalazłam liścik który podrzucił mi Kevin.Było to to samo pismo które znalazłam na książce Amy. " Will chce z tobą pogadać ".Hmm ciekawe o czym, tak i tak mam z nim dzisiaj lekcje śpiewu więc się go zapytam.Rozejrzałam się po sali i dalej niektóre oczy były skierowane na mnie.Na przerwach siedziałam i gadałam z Tessą a czasem też z osobami których w ogóle nie znałam.W końcu nadeszła lekcja z wokalu.Gdy weszłam do sali z Tess Jem i Will już byli.Jem jak zwykle uśmiechną się przyjaźnie a Will siedział naburmuszony i udawał że mnie nie widzi.Usiadłam za nim i też go ignorowałam choć nie miałam powodu i on zapewne też nie.Postanowiłam dowiedzieć się o co mu chodzi.
L- Pssst Jem, co go znowu ugryzło ?- Szepnęłam do jego przyjaciela.
J- Też mnie to zastanawia, ale znasz go jak zwykle ma te swoje humorki.
L- No pewnie tak.On jest czasem dziwny...
W- WCALE NIE JESTEM DZIWNY I NIE MAM ŻADNYCH HUMORKÓW !!!- Will krzykną na całą sale spakował się i mimo ostrzeżeń pani wyszedł z sali głośno trzaskając drzwiami.Popatrzyłam na Jema którego też zamurowało.Do końca lekcji siedzieliśmy w ciszy i słuchaliśmy pani jak komentowała jego zachowanie.Do końca dnia nie widziałam Willa a jak mi powiedziała Tessa podobno wyszedł ze szkoły.Nie wiem czemu czułam się winna temu wszystkiemu.Pojechałam po lekcjach do Amy by opowiedzieć jej o tym całym zdarzeniu i ku mojemu zdziwieniu zastałam ją nudzącą się w łóżku a koło niej pochłoniętych rozmową jej rodziców i Maxsa.Niestety długo u niej nie posiedziałam bo wyszłam razem z jej rodzicami i Maxsem który zawiózł mnie do domu i po drodze jeszcze do księgarni.
M- Skąd miałaś pierwszą cześć tego opowiadania ?- Zapytał nagle Max w drodze do domu.
L- A znalazłam w rzeczach Amy, dostała tą książkę od Kevina i uważam że jest świetna.Strasznie mnie wciągnęła.
M- Amy dostała ją od Kevina ? W prezencie ? Z jakiej okazji ?
L- Myślę że porostu jej ją dał bez okazji.-Resztę drogi jechaliśmy w ciszy.Podziękowałam za podwózkę i wysiadłam.Gdy dochodziłam do drzwi znalazłam list.Był do mnie a napisał go ... Will.
wtorek, 15 stycznia 2013
Rozdział 28
* Z punktu widzenia Lily
Strasznie mi brakowało Lily w domu.Siedziałam całkiem sama a cisza która mnie ogarniała była przerażająca.Jedyną osobą która na chwilę zajrzała był Max który przywiózł rzeczy Amy które zostały u niego, w śród nich dziwną książkę.Tytuł i okładka nie były przyciągające, ale jednak po nią sięgnęłam.Na pierwszej stronie było napisane czytelnym pismem :
" Dla Amy od Kevina.
Mam nadzieję że dzięki tej powieści popatrzysz inaczej na otaczający cię świat"
Poszłam do pokoju, rzuciłam się na swoje łóżko i zaczęłam czytać.Tak nie to wciągnęło że gdy się ocknęłam było już po 23.Olałam to że jutro jest szkoła i czytałam dalej.Ta historia mnie tak wciągnęła że czułam się tak jak bym tam była.Skończyłam czytać dopiero wtedy gdy okazało się że przeczytałam już wszystko.Byłam spragniona czytania tego dalej, więc postanowiłam się dzisiaj wybrać po drugą część.Gdy spojrzałam na zegarek była już 6 rano a spanie było nieopłacalne, więc wstałam i zeszłam na dół coś zjeść.Po chwili dostałam wiadomość.Zdziwił mnie fakt że ktoś o tej porze chce ze mną pisać, wydawało mi się że jeszcze wszyscy śpią.Wiadomość była od Lucasa i pytał się czy jeszcze śpię.Odpisałam że już nie i po jakiś 30 minutach znalazł się pod moim demem.
L- Boże Lu jest 6:30 rano.Co ty tutaj robisz ?- Wpuściłam go do domu i poczęstowałam ciepłymi tostami.
Lu- No wiesz zazwyczaj wcześnie wstaje a dzisiaj rano naszła mnie ochota zobaczenia twojej ślicznej buzi więc postanowiłem przyjechać i zaprowadzić cię do szkoły.- Powiedział gryząc tosta.Uśmiechnęłam się przyjaźnie i usiadłam koło niego kontynuując swoją porcję.
L- Co dzisiaj robisz?
Lu- To co zwykle będę siedział w domu i wywiad mamy do jakiejś gazety, a i jeszcze dzisiaj mam egzamin na prawko
L- Ojej to trzymam za ciebie kciuki, mam nadzieję że dasz sobie rade, albo inaczej ja wiem że dasz sobie rade- W tym momencie spojrzałam na zegarek i była dopiero siódma rano a do wyjścia zostało mi 30 minut.Usiedliśmy razem na kanapie i rozmawialiśmy i tym co będzie jak mu się uda zdać.Obiecał mi że zabierze mnie wtedy do jakiegoś miasteczka po którym będziemy jeździć jego samochodem.Rozbawiła mnie ta obietnica bo już widziałam jak jeździmy razem po malutkiej ubogiej wiosce jakimś wypasionym samochodem.
* Z punktu widzenia Amy
Strasznie mi się nudziło gdy się obudziłam.Max wyszedł zostawiając mi liścik w którym było napisane że musi przygotować się na dzisiejszy wywiad.Więc leżałam sama w sali aż przyszła pielęgniarka i zrobiła mi poranne badania.Wszystko było dobrze oprócz ciśnienia bo było za niskie.Jeszcze przekazała mi straszną informację że za godzinę przyjdą moi rodzice.Wiedziałam że będą na mnie strasznie wkurzeni za to że byłam pijana.Ta godzina była najgorszą w moim życiu, leżałam tak rozmyślając o tym jak mnie przywitają.Gdy tak rozmyślałam drzwi się otworzyły i do sali wbiegła moja mama.
M- Boże Amy nic ci nie jest ? Jesteś cała ? Córeczko co ty narobiłaś, przecież mogłaś się zabić-Podbiegła do mnie i przytuliła mnie do siebie co mnie trochę zabolało.
A- Wiem mamo bardzo cię przepraszam, ale na szczęście Max szybko zainterweniował i zadzwonił po karetkę.- Wtedy zobaczyłam tatę który patrzył się na mnie z troską.
T- Nie martw się, nie jesteśmy na ciebie źli.Każdy młody człowiek musi się wyszaleć.Mam jednak nadzieje że masz nauczkę że z alkoholem nie można przesadzać.
A- Tak mam nauczkę.Ciesze się że was widzę, na jak długo przyjechaliście ?
M- Na króciutko, dzisiaj wieczorem musimy wyjechać, ale jak chcesz mogę porozmawiać z pielęgniarką i cię wypiszemy abyś mogła wrócić z nami do domu
A- Nie ! Nawet tak nie mów, ja chcę tutaj zostać- Wtedy pomyślałam że nie zostawiła bym Maxsa, Lily, Lucasa i nawet Kevina do którego czuła coraz większą sympatię.
M- Widzę że coś cię tutaj trzyma, a może ktoś ?- Nigdy nie miałam przed mamą tajemnic, była moją przyjaciółką.Opowiedziałam jej wszystko co się działo do tego czasu.Słuchała bardzo uważnie i było widać ze bardzo fascynowała ją ta historia.
M- Ahh czyli Lily jest teraz szczęśliwa z tym piosenkarzem a tobie podoba się inny chłopak z tego zespołu a do tego lubisz bardzo kolegę z klasy.Fascynujące ile się wydarzyło, nie dziwię się że nie chcesz z tond odchodzić.Ojejku jak dzisiaj będziemy tutaj siedzieć to może poznamy tego Maxsa.Bardzo się z tego cieszę- Poczułam się trochę zakłopotana ale potem zaczęłam dopytywać się jak tam u niej i czas zaczął lecieć szybciej.W końcu dostałam wiadomość od Maxsa że już jedzie i wtedy zaczęłam się stresować.
Strasznie mi brakowało Lily w domu.Siedziałam całkiem sama a cisza która mnie ogarniała była przerażająca.Jedyną osobą która na chwilę zajrzała był Max który przywiózł rzeczy Amy które zostały u niego, w śród nich dziwną książkę.Tytuł i okładka nie były przyciągające, ale jednak po nią sięgnęłam.Na pierwszej stronie było napisane czytelnym pismem :
" Dla Amy od Kevina.
Mam nadzieję że dzięki tej powieści popatrzysz inaczej na otaczający cię świat"
Poszłam do pokoju, rzuciłam się na swoje łóżko i zaczęłam czytać.Tak nie to wciągnęło że gdy się ocknęłam było już po 23.Olałam to że jutro jest szkoła i czytałam dalej.Ta historia mnie tak wciągnęła że czułam się tak jak bym tam była.Skończyłam czytać dopiero wtedy gdy okazało się że przeczytałam już wszystko.Byłam spragniona czytania tego dalej, więc postanowiłam się dzisiaj wybrać po drugą część.Gdy spojrzałam na zegarek była już 6 rano a spanie było nieopłacalne, więc wstałam i zeszłam na dół coś zjeść.Po chwili dostałam wiadomość.Zdziwił mnie fakt że ktoś o tej porze chce ze mną pisać, wydawało mi się że jeszcze wszyscy śpią.Wiadomość była od Lucasa i pytał się czy jeszcze śpię.Odpisałam że już nie i po jakiś 30 minutach znalazł się pod moim demem.
L- Boże Lu jest 6:30 rano.Co ty tutaj robisz ?- Wpuściłam go do domu i poczęstowałam ciepłymi tostami.
Lu- No wiesz zazwyczaj wcześnie wstaje a dzisiaj rano naszła mnie ochota zobaczenia twojej ślicznej buzi więc postanowiłem przyjechać i zaprowadzić cię do szkoły.- Powiedział gryząc tosta.Uśmiechnęłam się przyjaźnie i usiadłam koło niego kontynuując swoją porcję.
L- Co dzisiaj robisz?
Lu- To co zwykle będę siedział w domu i wywiad mamy do jakiejś gazety, a i jeszcze dzisiaj mam egzamin na prawko
L- Ojej to trzymam za ciebie kciuki, mam nadzieję że dasz sobie rade, albo inaczej ja wiem że dasz sobie rade- W tym momencie spojrzałam na zegarek i była dopiero siódma rano a do wyjścia zostało mi 30 minut.Usiedliśmy razem na kanapie i rozmawialiśmy i tym co będzie jak mu się uda zdać.Obiecał mi że zabierze mnie wtedy do jakiegoś miasteczka po którym będziemy jeździć jego samochodem.Rozbawiła mnie ta obietnica bo już widziałam jak jeździmy razem po malutkiej ubogiej wiosce jakimś wypasionym samochodem.
* Z punktu widzenia Amy
Strasznie mi się nudziło gdy się obudziłam.Max wyszedł zostawiając mi liścik w którym było napisane że musi przygotować się na dzisiejszy wywiad.Więc leżałam sama w sali aż przyszła pielęgniarka i zrobiła mi poranne badania.Wszystko było dobrze oprócz ciśnienia bo było za niskie.Jeszcze przekazała mi straszną informację że za godzinę przyjdą moi rodzice.Wiedziałam że będą na mnie strasznie wkurzeni za to że byłam pijana.Ta godzina była najgorszą w moim życiu, leżałam tak rozmyślając o tym jak mnie przywitają.Gdy tak rozmyślałam drzwi się otworzyły i do sali wbiegła moja mama.
M- Boże Amy nic ci nie jest ? Jesteś cała ? Córeczko co ty narobiłaś, przecież mogłaś się zabić-Podbiegła do mnie i przytuliła mnie do siebie co mnie trochę zabolało.
A- Wiem mamo bardzo cię przepraszam, ale na szczęście Max szybko zainterweniował i zadzwonił po karetkę.- Wtedy zobaczyłam tatę który patrzył się na mnie z troską.
T- Nie martw się, nie jesteśmy na ciebie źli.Każdy młody człowiek musi się wyszaleć.Mam jednak nadzieje że masz nauczkę że z alkoholem nie można przesadzać.
A- Tak mam nauczkę.Ciesze się że was widzę, na jak długo przyjechaliście ?
M- Na króciutko, dzisiaj wieczorem musimy wyjechać, ale jak chcesz mogę porozmawiać z pielęgniarką i cię wypiszemy abyś mogła wrócić z nami do domu
A- Nie ! Nawet tak nie mów, ja chcę tutaj zostać- Wtedy pomyślałam że nie zostawiła bym Maxsa, Lily, Lucasa i nawet Kevina do którego czuła coraz większą sympatię.
M- Widzę że coś cię tutaj trzyma, a może ktoś ?- Nigdy nie miałam przed mamą tajemnic, była moją przyjaciółką.Opowiedziałam jej wszystko co się działo do tego czasu.Słuchała bardzo uważnie i było widać ze bardzo fascynowała ją ta historia.
M- Ahh czyli Lily jest teraz szczęśliwa z tym piosenkarzem a tobie podoba się inny chłopak z tego zespołu a do tego lubisz bardzo kolegę z klasy.Fascynujące ile się wydarzyło, nie dziwię się że nie chcesz z tond odchodzić.Ojejku jak dzisiaj będziemy tutaj siedzieć to może poznamy tego Maxsa.Bardzo się z tego cieszę- Poczułam się trochę zakłopotana ale potem zaczęłam dopytywać się jak tam u niej i czas zaczął lecieć szybciej.W końcu dostałam wiadomość od Maxsa że już jedzie i wtedy zaczęłam się stresować.
czwartek, 10 stycznia 2013
Rozdział 27
* Z punktu widzenia Lily
Obudziłam się wczesnym rankiem wtulona w Lucasa.On jeszcze spał więc nie ruszałam się aby go przypadkiem nie obudzić.Nie trwało to długo bo już po chwili wpatrywały się we mnie jego oczy i cmokną mnie delikatnie w czoło.
Lu- Witaj najdroższa gwiazdo ma za którą oddałbym życie- Rozbawił mnie tymi słowami bo wymawiał je jak znany i lubiany poeta.
L- Ojej nie gadaj głupot tylko choć na śniadanie- Wyskoczyłam z łóżka i wyszłam z pokoju bo już umierałam z głodu.Zeszłam do kuchni i znalazłam tam na podłodze mój telefon, prawdopodobnie mi wypadł z kurtki.Podniosłam go i zauważyłam że dostałam wiadomość od Willa : ,, Zadzwoń do mnie . Poważna sprawa". Zdziwiło mnie to bo skoro poważna to mógł zadzwonić ale już po chili sobie przypomniałam że prawie nigdy nic na koncie nie ma.Wtedy zszedł Lucas.
Lu- Coś się stało ?Masz inną minę niż zwykle.- Już miałam odpowiedzieć, ale mnie zamurowało.Podszedł do lodówki i wyją z niej mój sok pomarańczowy, a każdy głupi wie że mojego soku się nie tyka.Nalał sobie zawartość kartonu do szklanki i zaczął pic i wtedy dopiero na mnie spojrzał i zauważył jaką miałam minę.
Lu- No ta mina to wymiata, jeszcze takiej nie miałaś i nie myślałem że możesz mieć- Prychną śmiechem a ja zrobiłam się czerwona i wróciłam do zastanawiania się o jaką poważną sprawę chodzi.
L- Nalej mi też trochę- Poprosiłam go i podeszłam do domowego telefonu.Lu w tym czasie nalał mi trochę i podał kiedy usłyszałam pierwsze sygnały i głos Willa.
W- Halo ?
L- No hej co to za poważna sprawa ?
W- No nie aż taka poważna, a jesteś z tym Lucasem ? WY jesteście razem ?
L- Ojejciu tak jesteśmy razem i tak jest tutaj.Lepiej mi mów o co chodzi !- Lu wiedział że o nim mowa i podekscytowany usiadł koło mnie podsłuchując.
W- No bo Amy jest w szpitalu- Zamurowało mnie, upuściłam słuchawkę w której słyszałam jak Will mówi moje imię.Wszystko stanęło w miejscu.Tysiące myśli kłębiło się w mojej głowie o tym w jakim jest stanie i co się w ogóle stało.Lucas szybko podniósł telefon i zaczął rozmawiać.Jego głos po chwili był szorstki i niemiły co znaczyło że Will go denerwował.Szybko zanotował adres gdzie leży moja przyjaciółka i zadzwonił po taksówkę.Ja dalej siedziałam na kanapie w szoku.Nagle ukochany klękną przede mną.
Lu- Lily kochanie wszystko będzie dobrze, choć pojedziemy do niej i zobaczymy jak jest.Na pewno poczuje się lepiej a Max pewnie jest przy niej- Pocałował mnie usta tak delikatnie że prawie nie poczułam, wziął mnie za rękę i wyszliśmy przed dom gdzie czekała już na nas taksówka.
* Z punktu widzenia Amy.
Wszystko mnie bolało, nie miałam sił oczu otworzyć.Leżałam tak strasznie długo zastanawiając się gdzie jestem i co się stało.W końcu otworzyłam oczy i okazało się że znajdowałam się w jasnym pokoju szpitalnym.Koło mnie na fotelu spał Max.Miałam podłączoną kroplówkę i inne dziwne urządzenia.Nagle wszystko dobie przypomniałam, to że jak Lily i Lu wyszli to Tom się obudził i znowu tańczył na blacie i wtedy do niego dołączyłam lecz po chwili spadłam i uderzyłam się głową o kant stołu i traciłam przytomność.Leżałam chwile gdy nagle do pokoju wbiegła Lily a za nią Lucas.Narobili takiego rabanu że Max się obudził a głowa zaczęła mnie strasznie boleć.
L- Boże Amy wszystko dobrze ? Żyjesz ? Co się stało ? - Była tak zdyszana i przestraszona że mi się jej szkoda zrobiło.Lucas próbował ją uspokoić a Max zaspany patrzył się z fotela.Po paru minutach gdy przekonała się że żyje wszystko zostało wyjaśnione i usiadła koło mnie z wyrazem smutku na twarzy.Pogadałyśmy chwilę a w jej oczach zbierały się łzy na myśl że będę musiała tu być sama a ona sama w domu.Też mi było przykro z tego powodu, ale nic nie mogłam zrobić.Po paru godzinach Lily i Lu wyszli i zostałam sama z Maxsem który ciągle siedział na fotelu.
A- Jak chcesz to możesz iść i nie marnować swojego czasu na siedzenie tu ze mną- A tak naprawdę w myślach bardzo chciałam aby przy mnie był, ale przecież mu tego mnie powiem bo to by było dziwne.
M- Nie marnuje swojego czasu.Bardzo wygodny fotel tu jest więc mogę siedzieć nawet parę lat.Zresztą nie chcę abyś tutaj sama siedziała- Było mi bardzo miło że będzie tutaj ze mną.
A- To się cieszę że nie będę sama.- Uśmiechnęłam się pogodnie mimo bólu w głowie.
M- To fajnie
A- Ale co się jeszcze stało, wtedy jak zemdlałam.Przecież od zwykłego uderzenia w głowę nie mogłam trafić do szpitala.
M- A gdybyś się dowiedziała że rozcięłaś sobie przy tym głowę, straciłaś trochę krwi i upadłaś tak niekomfortowo że złamałaś sobie nogę a na to wszystko upadł na ciebie jeszcze Tom.- Dopiero teraz zauważyłam że mam bandaż na głowie i nogę w gipsie.
A- No to tak, już to ma większy sens.Mogłam nie przesadzać tak z tym alkoholem wtedy nie było by tego wypadku.- Byłam zła na siebie.Max wstał z fotela pogłaskał mnie po głowie i znowu na nim usiadł bez słowa.Było to trochę dziwne, ale nie przejmowałam się tym bo już powoli oczy zaczęły mi się kleić i zasnęłam.
Obudziłam się wczesnym rankiem wtulona w Lucasa.On jeszcze spał więc nie ruszałam się aby go przypadkiem nie obudzić.Nie trwało to długo bo już po chwili wpatrywały się we mnie jego oczy i cmokną mnie delikatnie w czoło.
Lu- Witaj najdroższa gwiazdo ma za którą oddałbym życie- Rozbawił mnie tymi słowami bo wymawiał je jak znany i lubiany poeta.
L- Ojej nie gadaj głupot tylko choć na śniadanie- Wyskoczyłam z łóżka i wyszłam z pokoju bo już umierałam z głodu.Zeszłam do kuchni i znalazłam tam na podłodze mój telefon, prawdopodobnie mi wypadł z kurtki.Podniosłam go i zauważyłam że dostałam wiadomość od Willa : ,, Zadzwoń do mnie . Poważna sprawa". Zdziwiło mnie to bo skoro poważna to mógł zadzwonić ale już po chili sobie przypomniałam że prawie nigdy nic na koncie nie ma.Wtedy zszedł Lucas.
Lu- Coś się stało ?Masz inną minę niż zwykle.- Już miałam odpowiedzieć, ale mnie zamurowało.Podszedł do lodówki i wyją z niej mój sok pomarańczowy, a każdy głupi wie że mojego soku się nie tyka.Nalał sobie zawartość kartonu do szklanki i zaczął pic i wtedy dopiero na mnie spojrzał i zauważył jaką miałam minę.
Lu- No ta mina to wymiata, jeszcze takiej nie miałaś i nie myślałem że możesz mieć- Prychną śmiechem a ja zrobiłam się czerwona i wróciłam do zastanawiania się o jaką poważną sprawę chodzi.
L- Nalej mi też trochę- Poprosiłam go i podeszłam do domowego telefonu.Lu w tym czasie nalał mi trochę i podał kiedy usłyszałam pierwsze sygnały i głos Willa.
W- Halo ?
L- No hej co to za poważna sprawa ?
W- No nie aż taka poważna, a jesteś z tym Lucasem ? WY jesteście razem ?
L- Ojejciu tak jesteśmy razem i tak jest tutaj.Lepiej mi mów o co chodzi !- Lu wiedział że o nim mowa i podekscytowany usiadł koło mnie podsłuchując.
W- No bo Amy jest w szpitalu- Zamurowało mnie, upuściłam słuchawkę w której słyszałam jak Will mówi moje imię.Wszystko stanęło w miejscu.Tysiące myśli kłębiło się w mojej głowie o tym w jakim jest stanie i co się w ogóle stało.Lucas szybko podniósł telefon i zaczął rozmawiać.Jego głos po chwili był szorstki i niemiły co znaczyło że Will go denerwował.Szybko zanotował adres gdzie leży moja przyjaciółka i zadzwonił po taksówkę.Ja dalej siedziałam na kanapie w szoku.Nagle ukochany klękną przede mną.
Lu- Lily kochanie wszystko będzie dobrze, choć pojedziemy do niej i zobaczymy jak jest.Na pewno poczuje się lepiej a Max pewnie jest przy niej- Pocałował mnie usta tak delikatnie że prawie nie poczułam, wziął mnie za rękę i wyszliśmy przed dom gdzie czekała już na nas taksówka.
* Z punktu widzenia Amy.
Wszystko mnie bolało, nie miałam sił oczu otworzyć.Leżałam tak strasznie długo zastanawiając się gdzie jestem i co się stało.W końcu otworzyłam oczy i okazało się że znajdowałam się w jasnym pokoju szpitalnym.Koło mnie na fotelu spał Max.Miałam podłączoną kroplówkę i inne dziwne urządzenia.Nagle wszystko dobie przypomniałam, to że jak Lily i Lu wyszli to Tom się obudził i znowu tańczył na blacie i wtedy do niego dołączyłam lecz po chwili spadłam i uderzyłam się głową o kant stołu i traciłam przytomność.Leżałam chwile gdy nagle do pokoju wbiegła Lily a za nią Lucas.Narobili takiego rabanu że Max się obudził a głowa zaczęła mnie strasznie boleć.
L- Boże Amy wszystko dobrze ? Żyjesz ? Co się stało ? - Była tak zdyszana i przestraszona że mi się jej szkoda zrobiło.Lucas próbował ją uspokoić a Max zaspany patrzył się z fotela.Po paru minutach gdy przekonała się że żyje wszystko zostało wyjaśnione i usiadła koło mnie z wyrazem smutku na twarzy.Pogadałyśmy chwilę a w jej oczach zbierały się łzy na myśl że będę musiała tu być sama a ona sama w domu.Też mi było przykro z tego powodu, ale nic nie mogłam zrobić.Po paru godzinach Lily i Lu wyszli i zostałam sama z Maxsem który ciągle siedział na fotelu.
A- Jak chcesz to możesz iść i nie marnować swojego czasu na siedzenie tu ze mną- A tak naprawdę w myślach bardzo chciałam aby przy mnie był, ale przecież mu tego mnie powiem bo to by było dziwne.
M- Nie marnuje swojego czasu.Bardzo wygodny fotel tu jest więc mogę siedzieć nawet parę lat.Zresztą nie chcę abyś tutaj sama siedziała- Było mi bardzo miło że będzie tutaj ze mną.
A- To się cieszę że nie będę sama.- Uśmiechnęłam się pogodnie mimo bólu w głowie.
M- To fajnie
A- Ale co się jeszcze stało, wtedy jak zemdlałam.Przecież od zwykłego uderzenia w głowę nie mogłam trafić do szpitala.
M- A gdybyś się dowiedziała że rozcięłaś sobie przy tym głowę, straciłaś trochę krwi i upadłaś tak niekomfortowo że złamałaś sobie nogę a na to wszystko upadł na ciebie jeszcze Tom.- Dopiero teraz zauważyłam że mam bandaż na głowie i nogę w gipsie.
A- No to tak, już to ma większy sens.Mogłam nie przesadzać tak z tym alkoholem wtedy nie było by tego wypadku.- Byłam zła na siebie.Max wstał z fotela pogłaskał mnie po głowie i znowu na nim usiadł bez słowa.Było to trochę dziwne, ale nie przejmowałam się tym bo już powoli oczy zaczęły mi się kleić i zasnęłam.
środa, 9 stycznia 2013
Rozdział 26
*Z punktu widzenia Lily
Szliśmy razem ulicami Londynu trzymając się za ręce i cieszyliśmy się swoim towarzystwem.Co jakiś czas przybiegały fanki prosząc Lucasa o autograf i czasem też mnie.Było to strasznie miłe uczucie, ale też czułam się trochę nieswojo kiedy niektóre fanki przeszywały mnie złowieszczym spojrzeniem.Ostatnim razem kiedy z nim tak się przechadzałam to byłam brana tylko za jego znajomą i nawet nikt nam zdjęć nie robił.Dużo się zmieniło.Żeby zaznać trochę spokoju udaliśmy się do domu Lu.Zdziwiło mnie to że całe mieszkanie było przyszykowane jak na imprezę.
Lu- O kurde, zapomniałem że Andy robi dzisiaj imprezę- Załamany uderzył się rękom czoło, nie wiedziałam co robić.Z jednej strony cieszyłam się że będzie się coś działo ale z drugiej chciałam spędzić czas z Lucasem sam na sam i porozmawiać w spokoju.
L- Ojej nie zamartwiaj się, możemy przecież wyjść jak coś do mnie gdzie będzie tylko Amy.- Pocałowałam go delikatnie w policzek co wywołało uśmiech na jego twarzy delikatny uśmieszek.Usiedliśmy razem na schodach pochłonięci rozmową.
L- A właściwie skąd wiedziałeś co mi zaśpiewać ?
Lu- Często nuciłaś sobie ten kawałek, i zauważyłem że druga zwrotka ci się strasznie podoba, więc jakoś przy wybieraniu pierwsza mi wpadła do głowy. Zresztą ten tekst był bardzo dopasowany do sytuacji- Heh nawet nigdy nie myślałam nad tym że moje głupawe nucenie pod nosem które często denerwowało Amy weźmie ktoś pod uwagę.
L- Tylko że ja nie miałam nikogo innego.
Lu- Niezupełnie. Widziałem cię przed koncertem jak gadałaś z tym niebieskookim chłopakiem- Pogłaskał mnie po głowie.Dziwnie się poczułam, pierwszy raz pomyślałam o Willu którego wtedy olałam, ale przecież nic między nami nie było, to tylko zwykły kumpel ze szkoły.
L- Tylko że to zwykły kolega, nic więcej- Już miał coś odpowiedzieć gdy drzwi do mieszkania się otworzyły i zauważyłam 7 postaci.Rozpoznałam piątkę z nich. Trzech pozostałych członków zespołu czyli Aron, Justin i Andy, był też Max i ku mojemu szczęściu Amy.Dwie pozostałe osoby to była dziewczyna Selena i jej chłopak Michael, byli to przyjaciele chłopaków.Wszyscy uradowani i weseli weszli do domu i zapoznali się ze mną, i już po króciutkiej chwili zaczęła grać głośna muzyka i pojawiły się procenty.Wszyscy gadali i głośno się śmiali.W końcu przyjechał facet od pizzy który przywiózł nam pięć dużych placków, i przy tym sam został wciągnięty na imprezę.Miał na imię Tom i miał 20 lat, okazał się bardzo zabawowym człowiekiem, co świadczyło to że już po godzinie był pijany i tańczył na blacie w kuchni co spowodowało upadek.Na imprezę doszło jeszcze parę osób których nikt nie znał, ale też były bardzo towarzyskie.W końcu mieliśmy z Lucasem tego dość bo byliśmy jedynymi bardziej trzeźwymi i zadzwoniliśmy po taksówkę i pojechaliśmy do mnie.Gdy wychodziłam Tom spał przy wejściu od łazienki, Selena całowała się z Michaelem na piętrze, Max tańczył z Aronem który nie miał koszulki, Amy i Justin robili kanapki a Andy razem z nieznajomymi pił dalej. Coś myślę ze ta impreza nas zbliżyła do siebie.Gdy dojechaliśmy do mojego domu nie miałam już sił na nic.Wdrapałam się jakimś cudem do mojego pokoju i walnęłam się na łóżko.Nie minęła chwila a ja już spałam.
* Z punktu widzenia Lucasa
Gdy wszedłem do pokoju Lily ona już spała.Widocznie była bardzo zmęczona.Delikatnie przykryłem ją kołdrą, zdjąłem jej buty i torebkę którą miała ciągle na sobie i położyłem się koło niej głaszcząc ją po głowie.Ta chwila była cudowna, czułem że teraz jej nie stracę.Lily wtuliła się we mnie co jeszcze bardziej przekonało mnie w tym fakcie, tylko jedna malutka myśl chodziła mi po głowie.Gdy zobaczyłem ją z tym niebieskookim poczułem jak by mi ktoś dał w brzuch, kto to w ogóle był i czemu się ciągle przy niej kręcił, a ona wyglądała za zadowoloną jak z nim rozmawiała, ale pewnie przesadzam a to tylko jej znajomy.Przytuliłem się do niej i już po chwili też zasnąłem z miłością swojego życia w ramionach.
Szliśmy razem ulicami Londynu trzymając się za ręce i cieszyliśmy się swoim towarzystwem.Co jakiś czas przybiegały fanki prosząc Lucasa o autograf i czasem też mnie.Było to strasznie miłe uczucie, ale też czułam się trochę nieswojo kiedy niektóre fanki przeszywały mnie złowieszczym spojrzeniem.Ostatnim razem kiedy z nim tak się przechadzałam to byłam brana tylko za jego znajomą i nawet nikt nam zdjęć nie robił.Dużo się zmieniło.Żeby zaznać trochę spokoju udaliśmy się do domu Lu.Zdziwiło mnie to że całe mieszkanie było przyszykowane jak na imprezę.
Lu- O kurde, zapomniałem że Andy robi dzisiaj imprezę- Załamany uderzył się rękom czoło, nie wiedziałam co robić.Z jednej strony cieszyłam się że będzie się coś działo ale z drugiej chciałam spędzić czas z Lucasem sam na sam i porozmawiać w spokoju.
L- Ojej nie zamartwiaj się, możemy przecież wyjść jak coś do mnie gdzie będzie tylko Amy.- Pocałowałam go delikatnie w policzek co wywołało uśmiech na jego twarzy delikatny uśmieszek.Usiedliśmy razem na schodach pochłonięci rozmową.
L- A właściwie skąd wiedziałeś co mi zaśpiewać ?
Lu- Często nuciłaś sobie ten kawałek, i zauważyłem że druga zwrotka ci się strasznie podoba, więc jakoś przy wybieraniu pierwsza mi wpadła do głowy. Zresztą ten tekst był bardzo dopasowany do sytuacji- Heh nawet nigdy nie myślałam nad tym że moje głupawe nucenie pod nosem które często denerwowało Amy weźmie ktoś pod uwagę.
L- Tylko że ja nie miałam nikogo innego.
Lu- Niezupełnie. Widziałem cię przed koncertem jak gadałaś z tym niebieskookim chłopakiem- Pogłaskał mnie po głowie.Dziwnie się poczułam, pierwszy raz pomyślałam o Willu którego wtedy olałam, ale przecież nic między nami nie było, to tylko zwykły kumpel ze szkoły.
L- Tylko że to zwykły kolega, nic więcej- Już miał coś odpowiedzieć gdy drzwi do mieszkania się otworzyły i zauważyłam 7 postaci.Rozpoznałam piątkę z nich. Trzech pozostałych członków zespołu czyli Aron, Justin i Andy, był też Max i ku mojemu szczęściu Amy.Dwie pozostałe osoby to była dziewczyna Selena i jej chłopak Michael, byli to przyjaciele chłopaków.Wszyscy uradowani i weseli weszli do domu i zapoznali się ze mną, i już po króciutkiej chwili zaczęła grać głośna muzyka i pojawiły się procenty.Wszyscy gadali i głośno się śmiali.W końcu przyjechał facet od pizzy który przywiózł nam pięć dużych placków, i przy tym sam został wciągnięty na imprezę.Miał na imię Tom i miał 20 lat, okazał się bardzo zabawowym człowiekiem, co świadczyło to że już po godzinie był pijany i tańczył na blacie w kuchni co spowodowało upadek.Na imprezę doszło jeszcze parę osób których nikt nie znał, ale też były bardzo towarzyskie.W końcu mieliśmy z Lucasem tego dość bo byliśmy jedynymi bardziej trzeźwymi i zadzwoniliśmy po taksówkę i pojechaliśmy do mnie.Gdy wychodziłam Tom spał przy wejściu od łazienki, Selena całowała się z Michaelem na piętrze, Max tańczył z Aronem który nie miał koszulki, Amy i Justin robili kanapki a Andy razem z nieznajomymi pił dalej. Coś myślę ze ta impreza nas zbliżyła do siebie.Gdy dojechaliśmy do mojego domu nie miałam już sił na nic.Wdrapałam się jakimś cudem do mojego pokoju i walnęłam się na łóżko.Nie minęła chwila a ja już spałam.
* Z punktu widzenia Lucasa
Gdy wszedłem do pokoju Lily ona już spała.Widocznie była bardzo zmęczona.Delikatnie przykryłem ją kołdrą, zdjąłem jej buty i torebkę którą miała ciągle na sobie i położyłem się koło niej głaszcząc ją po głowie.Ta chwila była cudowna, czułem że teraz jej nie stracę.Lily wtuliła się we mnie co jeszcze bardziej przekonało mnie w tym fakcie, tylko jedna malutka myśl chodziła mi po głowie.Gdy zobaczyłem ją z tym niebieskookim poczułem jak by mi ktoś dał w brzuch, kto to w ogóle był i czemu się ciągle przy niej kręcił, a ona wyglądała za zadowoloną jak z nim rozmawiała, ale pewnie przesadzam a to tylko jej znajomy.Przytuliłem się do niej i już po chwili też zasnąłem z miłością swojego życia w ramionach.
środa, 2 stycznia 2013
Rozdział 25
* Z punktu widzenia Amy
Po koncercie Lily poszła gdzieś z Lu, ja postanowiłam wrócić do domu.Gdy byłam w drodze zatrzymał mnie Kevin.
K- Ej Amy gdzie idziesz, i czemu wtedy zniknęłyście ?- Złapał mnie za ramię.
A- Bardzo mi przykro, ale musiałam zabrać Lily tak aby Lucas ją zobaczył.Gdzie jest Will ?- Zauważyłam że nie ma przy nim kolegi.
K- Wyszedł od razu po pocałunku Lily, mówił że nudzi go taka muzyka- Trochę to mi nie pasowało bo wcześniej wspominał coś że podoba mu się ten zespół.Zaczęliśmy iść w stronę mojego domu, było to trochę daleko ale był bardzo ładny wieczór.
A- Myślisz że on jest zazdrosny o Lily ?
K- Kto niby ?- Zauważyłam zaskoczenie na jego twarzy i zakłopotanie .
A- No Will bo coś nie wierzę żeby to był powód jego wyjścia.- Wydaje mi się że trochę za bardzo w prost to mówię.Kevin nie odpowiedział tylko się uśmiechną i szedł dalej. Przez chwilę szliśmy nie odzywając się do siebie a nasze ręce delikatnie się dotykały, w końcu złapaliśmy się ale w tym momencie zadzwonił mój telefon.To był Max, kiedy zauważyłam że on dzwoni uśmiechnęłam się.
A- No cześć Max co tam ?- Kevin popatrzył na mnie z powagą.
M- Nic tak się zastanawiam, skoro Lily dzisiaj wyszła z Lu to na sto procent ona zostanie u niego na noc, więc może my też się spotkamy, no wiesz nie chce abyś sama spędziła wieczór.Chyba ze masz już jakieś plany.
A- No jasne bardzo chętnie, tylko nie jestem jeszcze w domu bo wracam na pieszo z Kevinem
M- No to trudno, a gdzie jesteście może w takim razie przyjadę po was i zawieziemy Kevina do domu a potem podjedziemy do ciebie po rzeczy ?
A- No dobrze, to przyjedź pod Big Bena będziemy na ciebie czekać.
M- Dobra będę za 10 minut- Rozłączyłam się i popatrzyłam na Kevina, miał zakłopotaną minę.
A- Choć Kevin, Max przyjedzie po nas
K- Poco ? Wy jesteście ze sobą?- To było dziwne, czułam w jego głosie uczucie do mnie ale pewnie mi się wydawało.
A- Nie, nie jesteśmy ze sobą.Przyjaźnimy się a jako że ja nie chce cię zostawić musisz jechać ze mną- Złapałam go za rękę i zaczęłam cieknąc.Nie napierał i zaczął iść ze mną trzymając mnie.Byliśmy już na miejscu a Maxsa jeszcze nie było, prawdopodobnie zatrzymały go korki.Staliśmy razem nie odzywając się do siebie.
K- A właśnie mam coś dla ciebie.- Kevin zdjął plecak i zaczął w kim coś szukać, po chwili wyją książkę.
A- Książka, chcesz mi dać książkę ?- Parsknęłam śmiechem i popatrzyłam na niego z niedowierzaniem
K- Ale to nie jest zwykła książka, może sprawi że dzięki niej inaczej będziesz spostrzegać to co się otacza.- Podał mi ją.Ja jej okładce było napisane " Mechaniczny Anioł". Przyznam że nie zaciekawiła mnie, grzecznie mu podziękowałam i włożyłam ją do torby.W tym momencie podjechał srebrny samochód który już znałam, był to Max.Gestem pokazałam Kevinowi że wsiadamy.Usialiśmy oby dwoje styłu.
M- No witam, witam.- I ruszył, jedynym słowem które Kevin powiedział był adres pod którym mieszka.Podjechaliśmy pod jego dom, ja też wysiadłam żeby przesiąść się do przodu.Nagle gdy się z nim pożegnałam on mnie mocno przytulił i cmoknął w usta.Po tym dziwnym zdarzeniu usiadłam do samochodu i ruszyliśmy w ciszy, Max niestety to zobaczył.
M- Wy jesteście razem ?
A- Nie, no co ty
M- No spoko, dobra wysiadaj ja zaczekam w samochodzie- Zauważywszy ze już byliśmy pod moim domem.
A- Nie pozwolę ci się tutaj kisić, choć- Nakłoniłam go aby poszedł ze mną.Tak i tak czekał na dole kiedy ja pobiegłam szybko na górę.Przebrałam się w wygodniejsze ciuchy i po chwili wszedł Max, na szczęście byłam już obrana.
M- Chciała byś dzisiaj nocować u mnie ? No wiesz taka rekompensata za to wcześniejsze spotkanie.- Uśmiechnęłam się co miało oznaczać że się zgadzam i spakowałam swoją piżamę.Miałam już wszystko gotowe więc zeszliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę domu Maxsa.On jako jedyny z zespołu mieszkał sam, jego dom był bardzo przytulny i pełen ciepła.Usiedliśmy w salonie na kanapie i magle przyszedł do mnie SMS od Lily " Jest cudownie" Cieszyło mnie jej szczęście, przekazałam Maxsowi nowinę że zakochań cy się świetnie bawią.Max już miał mi coś powiedzieć kiedy rozległo się pukanie więc musiał pójść do drzwi żeby zobaczyć kto tam.
M- Chłopaki ? To nie najlepszy moment..- Wtedy do pokoju wbiegło czterech chłopaków którzy na mój widok stanęli jak wryci.
Po koncercie Lily poszła gdzieś z Lu, ja postanowiłam wrócić do domu.Gdy byłam w drodze zatrzymał mnie Kevin.
K- Ej Amy gdzie idziesz, i czemu wtedy zniknęłyście ?- Złapał mnie za ramię.
A- Bardzo mi przykro, ale musiałam zabrać Lily tak aby Lucas ją zobaczył.Gdzie jest Will ?- Zauważyłam że nie ma przy nim kolegi.
K- Wyszedł od razu po pocałunku Lily, mówił że nudzi go taka muzyka- Trochę to mi nie pasowało bo wcześniej wspominał coś że podoba mu się ten zespół.Zaczęliśmy iść w stronę mojego domu, było to trochę daleko ale był bardzo ładny wieczór.
A- Myślisz że on jest zazdrosny o Lily ?
K- Kto niby ?- Zauważyłam zaskoczenie na jego twarzy i zakłopotanie .
A- No Will bo coś nie wierzę żeby to był powód jego wyjścia.- Wydaje mi się że trochę za bardzo w prost to mówię.Kevin nie odpowiedział tylko się uśmiechną i szedł dalej. Przez chwilę szliśmy nie odzywając się do siebie a nasze ręce delikatnie się dotykały, w końcu złapaliśmy się ale w tym momencie zadzwonił mój telefon.To był Max, kiedy zauważyłam że on dzwoni uśmiechnęłam się.
A- No cześć Max co tam ?- Kevin popatrzył na mnie z powagą.
M- Nic tak się zastanawiam, skoro Lily dzisiaj wyszła z Lu to na sto procent ona zostanie u niego na noc, więc może my też się spotkamy, no wiesz nie chce abyś sama spędziła wieczór.Chyba ze masz już jakieś plany.
A- No jasne bardzo chętnie, tylko nie jestem jeszcze w domu bo wracam na pieszo z Kevinem
M- No to trudno, a gdzie jesteście może w takim razie przyjadę po was i zawieziemy Kevina do domu a potem podjedziemy do ciebie po rzeczy ?
A- No dobrze, to przyjedź pod Big Bena będziemy na ciebie czekać.
M- Dobra będę za 10 minut- Rozłączyłam się i popatrzyłam na Kevina, miał zakłopotaną minę.
A- Choć Kevin, Max przyjedzie po nas
K- Poco ? Wy jesteście ze sobą?- To było dziwne, czułam w jego głosie uczucie do mnie ale pewnie mi się wydawało.
A- Nie, nie jesteśmy ze sobą.Przyjaźnimy się a jako że ja nie chce cię zostawić musisz jechać ze mną- Złapałam go za rękę i zaczęłam cieknąc.Nie napierał i zaczął iść ze mną trzymając mnie.Byliśmy już na miejscu a Maxsa jeszcze nie było, prawdopodobnie zatrzymały go korki.Staliśmy razem nie odzywając się do siebie.
K- A właśnie mam coś dla ciebie.- Kevin zdjął plecak i zaczął w kim coś szukać, po chwili wyją książkę.
A- Książka, chcesz mi dać książkę ?- Parsknęłam śmiechem i popatrzyłam na niego z niedowierzaniem
K- Ale to nie jest zwykła książka, może sprawi że dzięki niej inaczej będziesz spostrzegać to co się otacza.- Podał mi ją.Ja jej okładce było napisane " Mechaniczny Anioł". Przyznam że nie zaciekawiła mnie, grzecznie mu podziękowałam i włożyłam ją do torby.W tym momencie podjechał srebrny samochód który już znałam, był to Max.Gestem pokazałam Kevinowi że wsiadamy.Usialiśmy oby dwoje styłu.
M- No witam, witam.- I ruszył, jedynym słowem które Kevin powiedział był adres pod którym mieszka.Podjechaliśmy pod jego dom, ja też wysiadłam żeby przesiąść się do przodu.Nagle gdy się z nim pożegnałam on mnie mocno przytulił i cmoknął w usta.Po tym dziwnym zdarzeniu usiadłam do samochodu i ruszyliśmy w ciszy, Max niestety to zobaczył.
M- Wy jesteście razem ?
A- Nie, no co ty
M- No spoko, dobra wysiadaj ja zaczekam w samochodzie- Zauważywszy ze już byliśmy pod moim domem.
A- Nie pozwolę ci się tutaj kisić, choć- Nakłoniłam go aby poszedł ze mną.Tak i tak czekał na dole kiedy ja pobiegłam szybko na górę.Przebrałam się w wygodniejsze ciuchy i po chwili wszedł Max, na szczęście byłam już obrana.
M- Chciała byś dzisiaj nocować u mnie ? No wiesz taka rekompensata za to wcześniejsze spotkanie.- Uśmiechnęłam się co miało oznaczać że się zgadzam i spakowałam swoją piżamę.Miałam już wszystko gotowe więc zeszliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę domu Maxsa.On jako jedyny z zespołu mieszkał sam, jego dom był bardzo przytulny i pełen ciepła.Usiedliśmy w salonie na kanapie i magle przyszedł do mnie SMS od Lily " Jest cudownie" Cieszyło mnie jej szczęście, przekazałam Maxsowi nowinę że zakochań cy się świetnie bawią.Max już miał mi coś powiedzieć kiedy rozległo się pukanie więc musiał pójść do drzwi żeby zobaczyć kto tam.
M- Chłopaki ? To nie najlepszy moment..- Wtedy do pokoju wbiegło czterech chłopaków którzy na mój widok stanęli jak wryci.
Subskrybuj:
Posty (Atom)