środa, 2 stycznia 2013

Rozdział 25

* Z punktu widzenia Amy
Po koncercie Lily poszła gdzieś z Lu, ja postanowiłam wrócić do domu.Gdy byłam w drodze zatrzymał mnie Kevin.
K- Ej Amy gdzie idziesz, i czemu wtedy zniknęłyście ?- Złapał mnie za ramię.
A- Bardzo mi przykro, ale musiałam zabrać Lily tak aby Lucas ją zobaczył.Gdzie jest Will ?- Zauważyłam że nie ma przy nim kolegi.
K- Wyszedł od razu po pocałunku Lily, mówił że nudzi go taka muzyka- Trochę to mi nie pasowało bo wcześniej wspominał coś że podoba mu się ten zespół.Zaczęliśmy iść w stronę mojego domu, było to trochę daleko ale był bardzo ładny wieczór.
A- Myślisz że on jest zazdrosny o Lily ?
K- Kto niby ?- Zauważyłam zaskoczenie na jego twarzy i  zakłopotanie .
A- No Will bo coś nie wierzę żeby to był powód jego wyjścia.- Wydaje mi się że trochę za bardzo w prost to mówię.Kevin nie odpowiedział tylko się uśmiechną i szedł dalej. Przez chwilę szliśmy nie odzywając się do siebie a nasze ręce delikatnie się dotykały, w końcu złapaliśmy się ale w tym momencie zadzwonił mój telefon.To był Max, kiedy zauważyłam że  on dzwoni uśmiechnęłam się.
A- No cześć Max co tam ?- Kevin popatrzył na mnie z powagą.
M- Nic tak się zastanawiam, skoro Lily dzisiaj wyszła z Lu to na sto procent ona zostanie u niego na noc, więc może my też się spotkamy, no wiesz nie chce abyś sama spędziła wieczór.Chyba ze masz już jakieś   plany.
A- No jasne bardzo chętnie, tylko nie jestem jeszcze w domu bo wracam na pieszo z Kevinem
M- No to trudno, a gdzie jesteście może w takim razie przyjadę po was i zawieziemy Kevina do domu a potem podjedziemy do ciebie po rzeczy ?
A- No dobrze, to przyjedź pod Big Bena będziemy na ciebie czekać.
M- Dobra będę za 10 minut- Rozłączyłam się i popatrzyłam na Kevina, miał zakłopotaną minę.
A- Choć Kevin, Max przyjedzie po nas
K- Poco ? Wy jesteście ze sobą?- To było dziwne, czułam w jego głosie uczucie do mnie ale pewnie mi się wydawało.
A- Nie, nie jesteśmy ze sobą.Przyjaźnimy się a jako że ja nie chce cię zostawić musisz jechać ze mną- Złapałam go za rękę i zaczęłam cieknąc.Nie napierał i zaczął iść ze mną trzymając mnie.Byliśmy już na miejscu a Maxsa jeszcze nie było, prawdopodobnie zatrzymały go korki.Staliśmy razem nie odzywając się do siebie.
K- A właśnie mam coś dla ciebie.- Kevin zdjął plecak i zaczął w kim coś szukać, po chwili wyją książkę.
A- Książka, chcesz mi dać książkę ?- Parsknęłam śmiechem i popatrzyłam na niego z niedowierzaniem
K- Ale to nie jest zwykła książka, może sprawi że dzięki niej inaczej będziesz spostrzegać to co się otacza.- Podał mi ją.Ja jej okładce było napisane " Mechaniczny Anioł". Przyznam że nie zaciekawiła mnie, grzecznie mu podziękowałam i włożyłam ją do torby.W tym momencie podjechał srebrny samochód który już znałam, był to Max.Gestem pokazałam Kevinowi że wsiadamy.Usialiśmy oby dwoje styłu.
M- No witam, witam.- I ruszył, jedynym słowem które Kevin powiedział był adres pod którym mieszka.Podjechaliśmy pod jego dom, ja też wysiadłam żeby przesiąść się do przodu.Nagle gdy się z nim pożegnałam on mnie mocno przytulił i cmoknął w usta.Po tym dziwnym zdarzeniu usiadłam do samochodu i ruszyliśmy w ciszy, Max niestety to zobaczył.
M- Wy jesteście razem ?
A- Nie, no co ty
M- No spoko, dobra wysiadaj ja zaczekam w samochodzie- Zauważywszy ze już byliśmy pod moim domem.
A- Nie pozwolę ci się tutaj kisić, choć- Nakłoniłam go aby poszedł ze mną.Tak i tak czekał na dole kiedy ja pobiegłam szybko na górę.Przebrałam się w wygodniejsze ciuchy i po chwili wszedł Max, na szczęście byłam już obrana.
M- Chciała byś dzisiaj nocować u mnie ? No wiesz taka rekompensata za to wcześniejsze spotkanie.- Uśmiechnęłam się co miało oznaczać że się zgadzam i spakowałam swoją piżamę.Miałam już wszystko gotowe więc zeszliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę domu Maxsa.On jako jedyny z zespołu mieszkał sam, jego dom był bardzo przytulny i pełen ciepła.Usiedliśmy w salonie na kanapie i magle przyszedł do mnie SMS od Lily         " Jest cudownie"  Cieszyło mnie jej szczęście, przekazałam Maxsowi nowinę że zakochań cy się świetnie bawią.Max już miał mi coś powiedzieć kiedy rozległo się pukanie więc musiał pójść do drzwi żeby zobaczyć kto tam.
M- Chłopaki ? To nie najlepszy moment..- Wtedy do pokoju wbiegło czterech chłopaków którzy na mój widok stanęli jak wryci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz