sobota, 19 stycznia 2013

Rozdział 30

* Z punktu widzenia Amy
To dziwne jak byłam mała zawsze chciałam znaleźć się w szpitalu po to bym nie musiała iść do szkoły, ale teraz chce jak najszybciej z tond wyjść.Nie dość że ciągle leże i nie mogę wstać to do tego strasznie się nudzę.Na szczęście często jest ze mną Max i dzięki niemu mój pobyt nie staje się tragiczny.Niestety on też ma życie więc musi wychodzić na próby i wywiady tak jak przed chwilą.Jakiś czas temu w szkole skończyły się lekcje ale Lily przyjedzie dopiero wieczorem bo jedzie kupić sobie książkę.Bardzo dziwnie mi się z nią gadało, była jakaś roztargniona i zdenerwowana.Gdy tak sobie myślałam nagle drzwi uchyliły się i zobaczyłam w nich chłopaka z bukietem żółtych tulipanów.
- Kevin !!- Krzyknęłam zadowolona- Jak się ciesze że cię widzę.
- Moja radość też jest wielka choć pragnąłbym widzieć cię w lepszym stanie- Podszedł do łóżka i ukucną.
- Przepraszam że cię rozczarowałam, mogłam się przynajmniej uczesać - Mówiąc to delikatnie się podsunęłam by usiąść.
- Nie chodzi mi oto jak wyglądasz bo wyglądasz jak zwykle pięknie- Poczułam jak policzki mi się czerwienieją, tylko dlaczego.Przecież to był tylko Kevin, Kevin którego uważała za przyjaciela nikogo więcej.-Chodzi mi oto że mogłem cię nie poszczać z tą wypieszczoną gwiazdą , mogłem się spodziewać że cię gdzieś wyciągnie.
- Nie mów tak ! Max wcale nie jest jakąś wypieszczoną gwiazdą, jest taki jak ja i ty.On wcale nie chciał iść na imprezę jego kumple nas wyciągnęli-Czułam się oburzona takimi komentarzami wobec niego, czułam że muszę go wybronić.
- Oj Amy i ty w to wierzysz, wiem że masz swoje zdanie co do niego ja tylko próbuje cię ostrzec.- Patrzył na nią z takim spokojem w oczach- To jest świat cele brytów a zwykli ludzie nie powinni się w to mieszać.
- Pozwól że sama będę o tym decydować w co będę się mieszać- Syknęłam do niego, wtedy dopiero położył kwiaty koło mnie.
- To dla ciebie, mam nadzieję że ci się podobają, a właśnie zaczęłaś czytać to co ci dałem ?- Wtedy sobie przypomniałam że książka jest w domu, przynajmniej tak powiedziała Lily.
- Nie jeszcze nie zaczęłam, ale za to Lily tak.Bardzo jej się spodobała i dzisiaj pojechała kupić drugą część- Kevin w tym czasie włożył kwiaty do wazonu, przysuną fotel i usiadł koło mnie.
- To świetnie, może wszystko się ułoży- Powiedział pod nosem.
- Co się ułoży ?- Zdziwiłam się- Coś mi się wydaje że te książka nie byłą dla mnie.
- Była dla ciebie, tylko miałem nadzieję że Lily też ją przeczyta.
- Jak wczoraj przyszła do mnie na chwileczkę powiedziała że Will z tamtej opowieści wygląda dosłownie tak samo jak nasz Will- Zaśmiałam się ale na twarzy Kevina nie pojawił się uśmiech, był bardzo zamyślony.
- Myślisz że ona bardzo uważnie czyta tą książkę ?- Zapytał nagle po ocknięciu się.
- Raczej tak, a po co pytasz ?-Niestety już nie dostałam odpowiedzi, Kevin wstał pocałował mnie w czoło i wyszedł, a ja nie wiedziałam nie sensownego w tym.

* Z punktu widzenia Lily
Koperta z listem leżała na stole od wczoraj.Nie powiedziałam o niej dzisiaj Amy kiedy ją odwiedziłam ani Lucasowi który zadzwonił do mnie podekscytowany z wiadomością że zdał egzamin.Bałam się tego co w niej będzie, że dowiem się czegoś strasznego.W większości listów jakie dostawały bohaterki książek które czytałam były złe informacje lub wyznania miłosne, jednak to było prawdziwe życie a list leży naprzeciwko mnie w białek kopercie bez znaczka ani stempli pocztowych co znaczyło że Will sam go przyniósł pod dom.Presja narastała a ja stresowałam się coraz bardziej wyobrażając sobie jakie rzeczy w nim znajdę.
W końcu zebrałam w sobie siły i sięgnęłam po kopertę i ją otworzyłam.Wyjęłam z niej kartkę która prawdopodobnie była wyrywana z jakiegoś zeszytu i zaczęłam czytać.

Droga Lily Dayne.Zastanawiam się jak bardzo jesteś na mnie zła za to że na ciebie nawrzeszczałem.Jest mi bardzo przykro z tego powodu i gdybym mógł cofnąć czas zapewniam Cię że nie zrobił bym tego.Od jakiegoś czasu czuje że nie jestem sobą, jak by jakaś istota opętała moje ciało i władała nim jak marionetką.Chciałbym z tobą porozmawiać lecz nie mam na to odwagi, pozwól więc że nie będziemy ze sobą rozmawiać.

                                                                                                         Pozdrawiam : Will Brown.

A jednak miałam racje, był to list ze złą wiadomością.Nie rozumiem czemu jego tchórzostwo powoduje to że nie mogą ze sobą rozmawiać.Bardzo lubię Willa a ostatnio jeszcze bardziej od skąd przeczytałam Mechanicznego Anioła i dostrzegłam podobieństwo między nim a Willem Herondale.O boże nie tylko Will ma coś wspólnego z tą książkom.Przecież jego przyjaciel to Jem tak jak tam, i jeszcze Tessa. To bardzo dziwne ale nie realne.Czuje się teraz tak jak by szczęście ode mnie odpłynęło ale nie wiem czemu.Wiem zadzwonię do Lucasa może on mi poprawi humor.Wybrałam numer i już po chwili usłyszałam głos ukochanego.
-Hej Lily coś się stało że dzwonisz tak późno ?
-Późno ? Nawet nie wiem która jest ... O boże przepraszam cię.- Dopiero teraz zauważyłam że jest prawie koło 23.
- Nic się nie stało, ale jest jakiś powód że dzwonisz ?
- Po prostu potrzebowałam czyjegoś towarzystwa, chyba przez to że nie ma Am w domu czuje się samotna.
- To kochanie już jadę, zaraz będę- Już miałam powiedzieć że nie musi ale w tym momencie Lu odłożył słuchawkę.Siedziałam zamyślona na kanapie, strasznie tęskniłam za Amy.Nigdy jeszcze nie byłam dosłownie sama w domu.Zawsze ktoś był, jak nie ojczym to mama i Vanessa, ale najczęściej to była Amy z którą zawsze wszystkim się dzieliłam.Nagle poczułam że mam wilgotne oczy a już po chwili po policzkach leciały mi łzy.Nie lubiłam płakać ale to było silniejsze ode mnie.Wiedziałam że muszę się uspokoić bo zaraz przyjedzie Lu a płakanie przy ludziach było dla mnie straszną kompromitacją.Nagle poczułam czyjąś rękę na ramieniu.To był Lu, niestety zauważył że płacze.Usiadł nic nie mówiąc koło mnie i przytuliłam się do niego.Trzymałam się jego ciała a od delikatnie głaskał mnie po głowie.Wiedziałam na pewno że go kocham, ale nie tak jak mi się zdawało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz