poniedziałek, 31 grudnia 2012

Rozdział 24

* Z punktu widzenia Amy
Byłyśmy już pod klubem gdzie miał być grany koncert, miałyśmy szczęście że Max dał nam te wejściówki bo kolejka była ogromna.Niektóre dziewczyny patrzyły się na nas i coś gadały że znowu idziemy poderwać chłopaków i inne głupoty.Udawałam że ich nie słyszę i razem z Lily weszłyśmy do środka.Było mnóstwo ludzi, ale było dużo miejsca więc nikt się nie przeciskał.Stanęłyśmy pod ścianą i zaczęłyśmy rozmawiać.Nagle poczułam że coś mnie łapie za talie, odwróciłam się i zobaczyłem Kevina.
K- No hej młoda, obiecałem że będę i jestem
A- To super, a gdzie jest twoja towarzyszka ?- Zdziwiło mnie to ze był sam, przecież mi pisał że znalazł kogoś.
K- Towarzyszka ? Haha wizołęm kolegę ze sobą, o już idzie.Amy, Lily poznajcie mojego przyjaciela od trzeciej klasy, to jest Will.- Pokazał nam idącego w naszą stronę chłopaka.
L- Ja już znam Willa
W- O hej Lily nie spodziewałem się ciebie tutaj- Patrzył na nią swoimi niebieskimi oczami.
L- No ja ciebie też się nie spodziewałam, myślałam że jesteś na randce z tym karłem- Uśmiechnęła się złośliwie,  on już miał odpowiedzieć ale wtedy rozległ się głośny pisk, co oznaczało że chłopaki wchodzą już na scenę.Max wszedł ostatni, wyglądał super z gitarom w ręce.Poczułam że Kevin się do mnie przysuwa i łapie mnie za rękę.Nie podobało mi się to za bardzo, ale jednak czułam się miło.Lily i Will stali za nami oparci o ścianę i gadali.Lucas na scenie śpiewając szukał ją wzrokiem po widowni.Postanowiłam odciągnąć Willa od Lily i poprosiłam go by poszedł z Kevinem po pocie.Mój "plan" się udał i już po chwili ich nie było.Złapałam Lily i poszłyśmy w inne miejsce, tak aby Lu mógł ją zobaczyć.Stałyśmy koło rozkrzyczanych fanek, które śpiewały i skakały w rytm muzyki.Nagle światła przyciemniały a scena była jedynym oświetlonym miejscem.Chłopaki przestali grać a Lucas zaczął mówić.
L- Witam wszystkich jeszcze raz. Mam wleką proźbę abyście mnie teraz wysłuchali.Gdzieś na tej widowni jest dziewczyna z którą chce pogadać, bardzo mi na tym zależy i chce abyście pomogli mi ją odnaleźć.Ma na imię Lily i wiem że wiecie o kogo chodzi- Popatrzyłam na moją przyjaciółkę która stała jak słup.

* Z punktu widzenia Lily
Gdy Lucas przestał mówić na sali rozległ się szmer.Wszyscy popatrzyli w moją stronę.Rozstąpili się tak że dokładnie przed sobą miałam Lucasa który uśmiechną się gdy mnie zobaczył.Amy złapała mnie za rękę i zaczęłyśmy iść w stronę sceny.Nie wiedziałam co robić, poco właściwie to wszystko.Stałam pod sceną i znowu chłopaki zaczęli grac, tym razem nie swój kawałek.Kiedy zorientowałam się co grają serce mi stanęło, wszędzie rozpoznam tą melodie.''More Than This".Gdy śpiewał pierwszą zwrotkę wszystko było normalnie, ale przy refrenie Lucas zszedł ze sceny, popatrzył na mnie i zaśpiewał drugą zwrotkę.

If I’m louder, would you see me?
Would you lay down in my arms and rescue me?
Cause we are the same
You save me 
But when you leave it’s gone again

Nogi miałam z waty.Moje największe marzenie się spełniło, chłopak zaśpiewał mi to co zawsze chciałam, najpiękniejsze słowa na świecie.Wszyscy się patrzyli na nas, ale mnie to nie interesowało, interesowało mnie to co się teraz dzieje. Lu przestał śpiewać, teraz się na mnie patrzył takim wzrokiem jak nigdy.Teraz dopiero uświadomiłam sobie jak ja cierpiałam kiedy go przy mnie nie było, kochałam go tak jak nikogo.

L- Lily ja przepraszam cię za wszystko, proszę, wybacz... wybacz mi - Jego głos był trochę załamany.Nie wiedziałam co zrobić, tyko delikatnie pokiwałam głową.Na sali wybuchł aplauz, a nasze usta się zbliżały.Już po chwili się całowaliśmy.Czułam się wspaniale, krępowało mnie tylko to że wszystkie oczy są zwrócone na nas tak samo jak aparaty, ale nie obchodziło mnie to.Dla mnie liczyła się tylko ta chwila, najwspanialsza chwila w moim życiu.

niedziela, 30 grudnia 2012

Rozdział 23

* Z punktu widzenia Lily
Tydzień miną zaskakująco szybko.Max już nie przychodził codziennie do Amy bo razem z resztą ciągle siedział na próbach.W szkole było nudno, ale na zajęciach z wokalu ( każdy mógł wybierać dla siebie inną lekcje w tym czasie ) poznałam trójkę wspaniałych ludzi.Była to czerwono włosa Tess, Irlandczyk Jem i Will.Ten ostatni najbardziej wzbudzał moją uwagę.Chłopak miał najpiękniejszą twarz, jaką kiedykolwiek widziała.Kręcone czarne włosy i oczy jak niebieskie szkło.Wyraźnie zarysowane kości policzkowe, pełne usta i długie, gęste rzęsy.Nawet podbródek miał doskonały.Na lekcjach zajmowała specjalnie takie miejsce aby móc na niego ukradkiem spoglądać.Jednak jego zachowanie było dziwne, raz był miły uczuciowy a po chwili agresywny i nieskory do jakich kol wiek uczuć.Pewnego razu opowiedział nam jak to szedł ulicą i zobaczył piękną niewiastę którą pragną mieć, ale okazało się że to był przebrany 6 palczasty karzeł który chciał go tylko okraść.W piątek wokal był moją ostatnią lekcją ( Amy chodziła na basen ) i nasza nauczycielka nie męczyła nas więc zrobiliśmy sobie herbatę i w czwórkę zaczęliśmy rozmawiać, ale niestety Will nagle zaczął się przechwalać swoimi dokonaniami w podbojach kobiet.
W- Właśnie, dzisiaj idę z piękną niewiastą na romantyczne spotkanie
L- No ja bym na twoim miejscu uważała Will bo 6 palczasty karzeł może niedługo będzie chciał zaręczyn - Jem zakrztusił się herbatom a Tess parsknęła śmiechem.
W- Hmm wiedzę małą zazdrośnice, wiem że ci się podobam Lily.Dała bym wszystko abym się z tobą omówił- Sztuczny uśmiech promieniał na jego torarzy.Trochę mnie to zmieszało bo podobał mi się, ale jeszcze nie myślała o nim w taki sposób.
L- Już wolała bym się omówić z twoim karłem, niż ziarnować czas z tobą.
W- Wyśle że gdybyś mnie poznała i zakolegowała się ze mną to byś mnie polubiła- W tym momencie zadzwonił dzwonek i szybko wybiegłam z sali.Przez resztę dnia siedziałam rozwalona w salonie a Amy odrabiała w tym czasie lekcje.Uważam że jest takim małym kujonkiem, na moje nieszczęście mnie też do tego zmusiła więc zamiast w piątek się wyluzować przez cały wieczór odrabiałyśmy lekcje.Skończyłyśmy koło 22 więc zebrałam się i poszłam do pokoju gdzie zaczęłam czytać dalej książkę i zasnęłam.Śnił mi się Lucas, był ubrany w garnitur i stał na budynku i miał zamiar skoczyć.Biegłam aby go powstrzymać, ale poczułam ze ktoś trzyma mnie za rękę.Odwróciłam się i zobaczyłam Willa a na nim stał jakiś karzeł.W tym momencie Lucas skoczył a ja wyrwałam się i podbiegłam do krawędzi, moja miłość leżała na dole.Nagle poczułam 6 palców na plecach które mnie popchnęły.Zaczęłam spadać i usłyszałam krzyk Willa.Kiedy już miałam dotknąć ziemi obudziłam się.Była sobota godzina dziewiąta.Wstałam i zeszłam na śniadanie.

* Z punktu widzenia Amy
Jadłam właśnie tosty gdy Lily weszła do kuchni.Miała przyspieszony oddech.
A- Miałaś koszmar ?
L- Ta coś okropnego- Opowiedziała mi o śnie przygotowując sobie śniadanie.
A- Trochę psychiczne, a zwłaszcza ten karzeł.Jadłaś coś przed snem?A tak w ogóle jak się czujesz przed dzisiejszym ?
L- A co jest dzisiaj ?
A- Zamartwię cię, dzisiaj idziemy na koncert chłopaków, zapomniałaś już ?- Lily spochmurniała, usiadła koło mnie i zaczęła jeść w ciszy.
L- No dobra jakoś to przeżyje, ale właściwie o której to się zaczyna ? - Dziewczyna popatrzyła na dwa bilety które leżały przednią.
A- No zaczyna się o szesnastej więc musimy wyjść tak godzinę wcześniej, a i bym zapomniała te bilety możemy komuś dać bo Max załatwił nam wejściówki abyśmy nie czekały w kolejce.- Podeszłam do lodówki i sięgnęłam leżące na niej dwie karty ze smyczką.Lily akurat skończyła pałaszować i zabrała się za zmywanie.Miała strasznie poważną minę, zresztą już od dawna nie widziałam na jej twarzy szczerego uśmiechu.
L- Tylko pytanie jest takie, komu dasz te bilety - Szukała problemu na siłę.Nie odpowiedziałam jej.Po chwili zadzwonił dzwonek od drzwi, poszłam je otworzyć, stał tam Kevin.Z nieba mi spadł normalnie.
A-Facet przyszedłeś w idealnym momencie, masz dostajesz dwa bilety na dzisiejszy koncert.Zabierz kogoś ze sobą i baw się.
K- Jakie miłe przywitanie, to co pójdziesz ze mną ?- Lily wydała wtedy złowieszczy pomruk.Ja wyjaśniłam mu wszystko, a on po chwili poszedł szukać kogoś kto z nim pójdzie.Po godzinie dostałam od niego sms " Mam już parę, do zobaczenia na koncercie młoda :*".Zaciekawiło mnie kogo ze sobą wziął, ale nie miałam czasu musiałam zmobilizować Lily i się przygotować.

piątek, 28 grudnia 2012

Rozdział 22

* Z punktu widzenia Amy
Opowiedziałam wszystko Lily o nowej szkole, bardzo ją to wszystko zaciekawiało i wydaje mi się że żałuje że jednak się ze mną nie zabrała.Resztę dnia się nudziłam.Trochę rysowałam a na basen nie miałam ochoty iść.Na dworze było strasznie gorąco więc siedziałam w domu z włączonym wiatrakiem.Lily siedziała u siebie w pokoju i czytała jakąś książkę i podjadając co chwila.Cały dzień się leniłyśmy, tylko na chwile się ogarnęłyśmy kiedy przyszedł Mike.Dzisiaj też nie siedział długo bo omówił się ze znajomymi.Gdy wyszedł zaczęłyśmy szykować wszystko co nam będzie jutro w szkole potrzebne.Wszystko miałyśmy gotowe, więc się umyłyśmy i poszłyśmy spać.

* Z punktu widzenia Lily
Obudził mnie budzik o 6.A więc się zaczęło wczesne wstawanie.Leżałam jeszcze chwileczkę, ale zebrałam się i wstałam.Ubrana już zeszłam do kichnij zrobić sobie śniadanie.Amy już na mnie czekała jedząc miskę płatek.Przyszykowałam sobie 5 kanapek i zaczęłam powoli je jeść.Moja przyjaciółka w przeciwieństwie do mnie była pełna energii i w bardzo dobrym humorze, włączyła radio na cały głos co mnie też pobudziło i już po chwili też czułam w sobie energię.
A- Dobra Lily wychodzimy, ja pójdę po nasze plecaki a ty zakładaj bluzę i buty- Szybko pobiegła na górę i już po chwili wróciła a ja byłam już ubrana.Wzięłam jeszcze jedną bułę na drogę i wyszłyśmy.Poranek był bardzo słoneczny i ładny, szłyśmy wesołym krokiem i rozmawiałyśmy.Pod szkołą było już bardzo dużo osób które też głośno rozmawiały.Weszłyśmy z Amy do szkoły i zaczęłyśmy szukać klasy gdzie miałyśmy pierwszą lekcje.Akurat gdy dotarłyśmy pod sale usłyszałam dzwonek i już po chwili przyszła nasza wychowawczyni.Usiadłyśmy z Amy z tyłu klasy a przed nami usiadł jakiś chłopak który przywitał się z moją przyjaciółką.
K- Hej młoda miło się znowu widzieć- Popatrzył na mnie dziwnym spojrzeniem- A ty pewnie jesteś Lily, miło mi, ja nazywam się Kevin, ale pewnie dużo o mnie słyszałaś- Już mnie koleś wnerwiał.
L- Tak jestem Lily, ale nigdy o tobie nie słyszałam, jakoś Amy się nie chwaliła że zna kogoś fajnego ze szkoły, może porostu jesteś mało fajny- Chłopak popatrzył na mnie z nienawiścią i odwrócił się.Amy szturchnęła mnie a ja dałem jej znać że już go nie lubię.
D- Witam drogą klasę, szczerze nie spodziewałam się że przyjdzie was aż tak dużo.Dobrze może lekcje zaczniemy od poznania naszych nowych uczennic.Proszę nam się przedstawić, niech zacznie Amy- O nie, bardzo nie lubiłam mówić o sobie.Już w głowie zaczęłam szykować przemowę a Amy już mówiła.
A- Mam na imię Amy i mam 17 lat, lubię tańczyć, rysować i pływać.Eeee przyjechałam do Londynu z moją przyjaciółką Lily by spełnić nasze największe marzenie i poznać to miasto- Pani Dave bardzo spodobało się jej przemówienie i teraz poprosiła mnie abym się zaprezentowała.
L- Mam na imię Lily...Lubię śpiewać i kocham koty...Słucham bardzo dużo muzyki i też dużo jej co sprawia mi przyjemność, bardzo lubię też czytać.Mam swoje marzenia które chce spełnić w tym mieście- Uff uważam że jak na mnie to nawet dobrze.
D- NO to fajnie a jaka książka podobała ci się najbardziej- Nauczycielka nie dawała mi spokoju
L- Powieść Meagan McKinney - Gwiazda Aranu
D- No dobrze a jak lubisz tak śpiewać to proszę abyś nam coś zaprezentowała- Myślałam że się zapadnę, no ale jak muszę.Zaśpiewałam piosnkę Ne-Yo " So Sick".Pani pogratulowała mi talentu i lekcja się rozpoczęła.Dzień w szkole miną szybko, czułam jak niektórzy uczniowie na mnie łapczywie patrzą.Wiem że to przez ten artykuł, ale musiałam to olewać.W szkole poznałam dużo fajnych ludzi: Martę, Charlie i inne bardzo miłe dziewczyny.Po szkole musiałam wracać w towarzystwie Kevina który bardzo mi działał na nerwy i który postanowił odprowadzić Amy.Miałam ochotę wykrzyczeć mu że ona kocha Maxsa.

Rozdział 21

* Z punktu widzenia Amy
Obudziłam się rano przez mój budzik.Ubrałam się i zaczęłam schodzić na dół do kuchni.Po śniadaniu wyszłam.Przed szkołą do której mam chodzić z Lily było bardzo dużo młodych ludzi, nikogo nie znałam.Nagle w tłumie zobaczyłam dobrze znanego mi Kevina.Chłopak gdy mnie zobaczył uśmiechną się i zaczął iść w moim kierunku.
K- No hej młoda, stęskniłem się- Przytulił mnie mocno przez co nie mogłam się wyrwać z jego uścisku.
A- Hej Kevin.Bardzo dużo tutaj osób, czuje się trochę dziwnie- chłopak zaczął mnie prowadzić do budynku gdzie zaczynała się cała ceremonia.
K- Oj tam, kwestia przyzwyczajenia.Za tydzień będziesz znała już wszystkich dzięki mnie, a właściwie gdzie jest ta twoja przyjaciółka, miałem nadzieję że wreszcie ją poznam bo na razie jej nie widziałem.
A- Umówiłam się z Lily że ona zrobi coś dla mnie jak nie będę jej kazała iść na rozpoczęcie, więc dziewczyna jeszcze śpi- Wydawało mi się że każdy na mnie patrzy, bardzo mnie to krępowało.
K- Taaa, twoja koleżanka jest już znana, zresztą ty też, ale nie martw się o nic jak dzisiaj zobaczą cię ze mną nic ci nie grozi- uśmiechną się przyjaźnie i usiedliśmy w wielkiej sali gimnastycznej.
A- Co masz na myśli ?
K- To że już wszyscy widzieli artykuł w gazecie i już wszyscy was znają, jak dzisiaj zobaczą cię ze mną to zrozumieją że ty nie masz z tym nic wspólnego i że to tylko zwykłe pomówienie- Już rozumiałam, jak dzisiaj ludzie zobaczą mnie z Kevinem to nie będą nic gadać o tym zdjęciu z Maxsem.Nie odpowiedziałam mu bo ceremonia zaczęła się.Jak zawsze dyrektorka nudziła.Po jakiś 30 minutach wszystko się skończyło i udaliśmy się do klas.Usiadłam w ławce razem z Kevinem i po kolei obserwowałam wszystkich uczniów.Pani Dave jak mnie zobaczyła od razu się zafascynowała tym że ma nowych uczniów.
D- O witam naszą nową uczennice, bardzo się ciesze że nasza klasa się powiększyła.Podobno miały dojść dwie osoby, wie ktoś co się dzieje z drugą dziewczynką ?
A- Tak, to moja przyjaciółka, dzisiaj nie przyszła bo się źle poczuła, ale jutro na pewno się zjawi- Uśmiechnęłam się pogodnie a cała klasa patrzyła na mnie.Słyszałam ciche szmery.
D- No to w takim razie jutro nam się przedstawicie, no to na tyle.Witam wszystkich serdecznie w nowym roku szkolnym, a teraz zmykajcie cieszyć się ostatnim dniem wolności bo od jutra zaczyna się nauka- Cała klasa podniosła się i zaczęła wychodzić.Gdy wychodziliśmy z Kevinem ze szkoły podeszło do mnie bardzo dużo dziewczyn które chciały abym pozdrowiła od nich Maxsa.Kevina bardzo to irytowało a ja z uśmiechem obiecałam ze to zrobię.
K- Dobra odprowadzę cię abyś sama nie wracała, choć- Chłopak złapał mnie za rękę tak mocno że nie mogłam jej dyskretnie wysunąć, czułam się skrępowana, ale zarówno dobrze mi z tym było.Szliśmy w ciszy gdy nagle przypomniało mi się coś.
A- Mam nadzieję że po ostatnim dalej lubisz Maxsa jako artystę.
K- Jako artystę go lubię i podziwiam, ale jako osobę prywatną to nienawidzę i gardzę.- Powiedział to z uśmiechem na twarzy co mnie przeraziło.Dalej szliśmy w ciszy, pod domem on mi dał buziaka na pożegnanie,a ja zniknęłam za drzwiami do domu gdzie było mi najlepiej.

* Z punktu widzenia Lily
Gdy obudziłam się Amy już nie było.Zrobiłam sobie wielkie śniadanie i zasiadłam przed telewizorem.Miałam na razie tylko 10 nieodebranych połączeń od Lucasa co mnie zdziwiło bo było to mało jak na niego.Sms-y odczytałam i okazało się że od dzisiaj zaczynają próby i będzie się "odzywał" tylko w czasie przerw.Nie chciałam żeby humor mi się popruł więc włączyłam radio i zaczęłam czytać poranną gazetę.Nic ciekawego nie znalazłam więc się położyłam bezczynnie na kanapie i słuchałam radia.Nagle były wiadomości o gwiazdach no i ku mojemu przerażeniu powiedzieli tam o mnie.Do oczy znowu napłynęły mi łzy, ale od tych strasznych myśli odciągnęło mnie pukanie do drzwi.Gdy je otworzyłam zobaczyłam Sam.
L- Dzień dobry Sam, dawno cię nie widziałam co się sprowadza mała ?
S- Chciałam ci tylko powiedzieć abyś się nie martwiła tym co o tobie mówią.Wiem że kochasz Lucasa i wiem co on ci zrobił, ale nie bierz tego tak do siebie, on nie chciał abyś teraz płakała, on się tylko bał tego że będziesz chciała z nim być tylko z tego powodu że jest sławny.Bał się bardzo- Zamurowało mnie, skąd ta mała to wszystko wiedziała.Dałam jej cukierka którego miałam w kieszeni a ona się odwróciła i zaczęła iść w stronę swojego domu.
L- Sam skąd ty to wszystko wiesz? - Krzyknęłam za nią, ale dziewczynka nie odpowiedziała tylko szła dalej.Ja zamknęłam drzwi i poszłam do kuchni, wyszperałam coś do jedzenia i usiadłam zamyślona przy stole.

Rozdział 20

* Z punktu widzenia Amy
Siedziałam sobie pod pokojem Lily gdzie był z nią Mike.Osobiście nie byłam za tym aby brat Lucasa ją pocieszał ale Max uważał że może on jej wyjaśni coś.Dzisiaj słyszałam ze dużo gadali, przynajmniej więcej niż wczoraj.Nagle usłyszałam głośne tupanie i zobaczyłam jak po schodach biegnie zdyszany Max z gazetą.
M- Amy, A-Amy musisz to przeczytać, dzisiejsza gazeta, boże zmęczyłem się- Usiadł koło mnie zdyszany.Otworzyłam gazetę na wskazanym artykule.

Wczorajszego dnia nasi fotoreporterzy zrobili kilka ciekawych zdjęć nastoletniej, zapłakanej dziewczyny wychodzącej z domu Lucasa i Arona, wokalisty i perkusisty zespołu Garden.Nasze źródła donoszą że dziewczyna ma na imię Lily i pochodzi z Hastings.Od niedawna na internecie ukazują się potajemnie robione zdjęcia na których jest owa dziewczyna oraz Lucas.Moje źródła donoszą że dziewczyna chce skraść serce naszego ulubieńca.Ostatnio też często jest widywany inny członek zespołu z przyjaciółką Lily.Max i Lucas najwidoczniej zakochują się w dwóch przyjaciółkach, ale czy po wczorajszym zdarzeniu ich relacje się pogorszą, zobaczymy z czasem.

Pod artykułem były 3 zdjęcia, jedno przedstawiało zapłakaną Lily, drugie Lucasa z Lily idących ulicą, a trzecie przedstawiało mnie i Maxsa wychodzących z klubu.To było okropne, robią z niczego sensacje, a do tego przypomniałam sobie ten wieczór.Czułam jak łzy napływają mi do oczu.
A- Oni są okrutni, chcą zniszczyć człowieka, zdobyć sensacje na zwykłym cywilu- Max delikatnie przytulił mnie do siebie.Biedna Lily, a jeszcze bardziej szkoda mi Lucasa bo teraz będą chcieli wyciągnąć od niego wszystko.
M- Też myślę że to jest smutne, a do tego wszystkiego dali zdjęcie na którym wyszedłem idiotycznie.
A- A co teraz będzie z Lucasem, przecież nie dadzą mu spokoju.
M- O to nie trzeba się martwic, teraz zaczynamy próby do występu który będzie za tydzień więc nie wychodzimy z sali, a dodatkowo najbliższy wywiad mamy dopiero po koncercie a wtedy powinno być już dobrze.Mike teraz pokazuje Lily ten artykuł, po wiadomości jaką dostałem przyjęła to dobrze- Max był jakoś za bardzo spokojny, przerażało mnie to.
A- Jak to powinno być dobrze, macie jakiś plan czy co ?
M- Nie martw się, zrób wszystko aby Lily poszła na koncert a będzie dobrze

* Z punktu widzenia Lily
Po dzisiejszym spotkaniu czułam się już lepiej.Mike obiecał że przyjdzie też jutro a od poniedziałku będzie przychodził wieczorem bo ja zaczynam szkołę.Dzisiejszy artykuł w gazecie mnie przeraził, poco im to wszystko.Chcą zrobić ze zwykłego człowieka gwiazdę i na oczach wszystkich go zniszczyć.Dzisiaj postanowiłam wreszcie wyjść z pokoju, gdy Max i Mike wyszli i miałam pewność że Amy nie siedzi pod moimi drzwiami wyszłam i skierowałam się cicho do kuchni.Amy siedziała w salonie i nie wiedząc że jestem na dole rysowała jak by nigdy nic.Podeszłam cicho do niej od tyłu i klepnęłam ją w ramie. Przyjaciółka podskoczyła do góry a następnie odwróciła się i przytuliła mnie z całej siły.
A- Wreszcie wruciłaś
L- Ale ja nigdzie nie wyjechałam, tylko siedziałam w swoim pokoju- Usiadłam koło niej i wyrwałam jej zeszycik w którym coś rysowała.Nie dziwiło mnie to jak zobaczyłam pięknie naszkicowanego Maxsa.Uśmiechnęłam się pogodnie, ale mój uśmiech zszedł z mojej twarzy gdy zobaczyłam na stole dwa leżące bilety.
A- No sorry Lily ale musimy iść, zrób to dla mnie.Ja dla ciebie przez ostatnie dni siedziałam pod twoimi drzwiami więc ty idź ze mną na ten koncert.Możesz siedzieć w rogu sami ale musisz iść- Po jej powadze w głosie zrozumiałam że to nie są żarty.
L- Dobra zrobię to, ale pod jednym warunkiem
A- No a jakim ?
L- W poniedziałek pójdziesz na rozpoczęcie roku beze mnie.
A- No dobra umowa stoi . 
Poklepałam ją i udałam się do pokoju gdzie zaczęłam czytać książkę.Była bardzo ciekawa i wciągnęła mnie jak nigdy.Tak się zaczytałam że nawet nie zauważyłam jak zastała noc.Skończyłam czytać dopiero na drugi dzień gdy wzeszło na nowo słońce.Byłam wykończona, zasnęłam i obudziłam się dopiero gdy przyszedł Mike.Niestety nasze spotkanie nie trwało długo bo byłam za bardzo śpiąca.Gdy zasnęłam znowu myślałam że obudzę się dopiero jutro czyli w poniedziałek.

środa, 26 grudnia 2012

Rozdział 19

* Z punktu widzenia Maxsa
Wybiegłem z domu Lily i wsiadłem do samochodu, szybko odpaliłem go i ruszyłem do domu Lucasa.Spodziewałem się tego że Lily nie najlepiej to odbierze, ale że aż tak.Po pięciu minutach byłe już od jego domem, bez pukania wszedłem do jego domu i ruszyłem w stronę jego pokoju.Ku mojemu zdziwieniu nie zastałem go tam więc poszedłem zajrzeć do pokoju Andiego, na szczęście on był w swoim pokoju.
M- Andy wiesz gdzie jest Lu?
A- Ta siedzi w sali prób już od jakiegoś czasu i chyba go coś boli bo strasznie smęci dzisiaj- Najwyraźniej facet nie wiedział co się stało.Wyszedłem i ruszyłem w stronę sali próbnej, Andy poszedł za mną.Już z oddali słyszałem jak Lucas śpiewa, naprawdę był rozdarty bo jeszcze takich smutnych piosenek to w jego wykonaniu nie słyszałem.Gdy wszedłem on szybko urwał to co śpiewał i popatrzył na mnie.
Lu-Hej - Jego głos był podłamany i pełen smutku
M- Jak Lily się dowiedziała ? Powiedziałeś jej ?- Byłem na niego trochę zły lecz współczułem jemu.
Lu-Rano gdy ona jeszcze spała zszedłem na dół zrobi jej śniadanie które miałem zamiar zanieść jej do łóżka, ale kiedy wróciłem do pokoju z jedzeniem jej już nie było.Zacząłem ją szukać po całym domu i znalazłem ją tutaj gdy czytała napis i oglądała zdjęcie- W tym momencie usiadł i oparł się o ścianę, gdyby Lily pospała parę minut dużej to by się o niczym nie dowiedziała.
A- Przynajmniej teraz wiesz że nie chce z tobą być dla sławy-Andy oczywiście musiał wtrącić się, popatrzyłem na niego a on wyszedł z pokoju.Załamany Lucas dalej siedział pod ścianą, zauważyłem że do oczy zbierają mu się łzy co udowodniło mi jak bardzo jest podłamany bo on nigdy nie płakał od kąt go znam.Usiadłem koło niego ale nic nie mówiłem, siedzieliśmy w ciszy zamyśleni co teraz zrobić.

* Z punktu widzenia Lily
Zamknęłam się w pokoju na klucz i nie wpuszczałam nikogo.Amy ciągle się do mnie dobijała bo chciała dowiedzieć co się stało.Nie odzywałam się, chciałam być sama.Ciągle płakałam i nawet apetytu nie miałam.Usiadłam na parapecie i obserwowałam co się dzieje na ulicy przytulona do poduszki.Lucas co chwila dzwonił, ale ja odrzucałam jego połączenia.Nie miałam ochoty z nim rozmawiać.Max też do mnie dzwonił ale gdy słyszałam coś typu "Lucas bardzo cię przeprasza" rozłączałam się.Cały dzień siedziałam sama, a w nocy nie spałam.Ciągle słuchałam muzyki lecz na mp3 miałam większość piosenek zespołu Lucasa gdzie on śpiewał.Gdy słyszałam jego głos znowu zaczynałam płakać.Następnego dnia około godziny 12 pod nasz dom przyjechał samochód Maxsa z którego wysiadł on i jakiś chłopak którego nie znałam.Był podobny do Lucasa, ale wyglądał bardziej dojrzale.Oby dwaj weszli do naszego domu i już po chwili usłyszałam głos z za drzwi. 
M- Lily przyprowadziłem ci kogoś, ma na imię Mike i chce z tobą pogadać- Nie spodziewałam się że to do mnie przyszedł ten nieznajomy.Po chwili usłyszałam gruby lecz pełen czułości męski głos.
Mi- Hej Lily jestem Mike, wiem że się nie znamy ale chce z tobą pogadać.
L- No to mów- to były moje pierwsze słowa które powiedziałam od wczoraj.
Mi- A wpuścisz mnie ? Wiesz tak trochę głupio mówić do drzwi, muszę mieć pewność że mnie słuchasz- Nie wiem czemu ale miałam wielką ochotę otworzyć te drzwi i wpuścić nieznajomego, lecz było mi trochę głupio.
A- Lily proszę- Usłyszałam swoją przyjaciółkę, czyli cała trojka tam stała.Dobra otworze te drzwi.Podeszłam wolno przekręciłam kluczyk i otworzyłam drzwi.Amy już miała wbiec do mojego pokoju ale Max ją zatrzymał.Wpuściłam nieznajomego, zamknęłam z powrotem drzwi na klucz i odwróciłam się w jego stronę.Przyjrzałam mu się uważnie, był naprawdę bardzo podobny do Lucasa.
L- Kto ty jesteś i czego ode mnie chcesz ?- Usiadłam z powrotem na parapecie a Mike usiadł na łóżku.
Mi-To tak jestem Mike mam 19 lat czyli jestem dwa lata starszy od ciebie i o rok od Lucasa, studiuje teraz medycynę a w wolnych chwilach rysuje.Wiem że to zniechęci cię do mnie ale też jestem starszym bratem Lucasa.- Miał racje tym ostatnim mnie zniechęcił.
L- I poco tu przyszedłeś ?
Mi- Tak naprawdę to nie wiem, dowiedziałem się od Maxsa że jesteś w bardzo złym stanie przez mojego braciszka i chciałem sprawdzić kogo tak skrzywdził, i teraz wiem że sprawił że długowłosa blondynka o ślicznych piwnych, aż żółtych oczach płacze przez niego-Nie wiedziałam co powiedzieć, miło mi się zrobiło ale tak i tak nie poprawił humoru.Siedzieliśmy w ciszy bardzo długo.Mike chodził po moim pokoju a ja go ciągle obserwowałam, mówił czasem coś pod nosem.Prawie się przewrócił dwa razy co mnie rozbawiało.Siedział u mnie w pokoju z parę godzin.
Mi- Dobra to ja już pójdę- Skierował się w stronę wyjścia.
L- Przyjdziesz jutro ?- Odwrócił się. Chyba nie spodziewał się tego, ja też się nie spodziewałam ze to powiem, ale spodobało mi się jego towarzystwo.
Mi- Jak chcesz to mogę przyjść- Popatrzył się na nie z ciepły uśmiechem- To do jutra- i wyszedł.
L- Pa- - Przekręciłam kluczyk i położyłam się na łóżku, mój telefon znowu dzwonił i znowu był to Lucas.

wtorek, 25 grudnia 2012

Rozdział 18

* z punktu widzenia Lily
Po przebudzeniu nie wiedziałam gdzie jestem, dopiero po chwili zorientowałam się że jestem u Lu, którego już nie było w łóżku.Strasznie kręciło mi się w głowie.Usiadłam na łóżku zdezorientowana, przetarłam oczy i rozejrzałam się po pokoju.Był duży, czysty i bardzo jasny.Czułam się jak w pokoju jakiejś gwiazdy.Wstałam i ruszyłam w stronę wyjścia szukać Lucasa.Drzwi wyprowadziły mnie na jakiś korytarz, szłam nim aż dotarłam do jakiegoś wielkiego pokoju, nie był to salon bo nie było w nim nim kanapy ani telewizora tylko parę foteli pod ścianami, a tak to był pusty.Z tego pomieszczenia prowadziły jeszcze jedna drzwi z których postanowiłam skorzystać.Tym razem weszłam do pokoju który wyglądał na pokój próbny.Stała w nim perkusja, bas, gitara i inne instrumenty.Rozejrzałam się po nim dokładnie i za uwarzyłam na biurku zdjęcie które przed stawiało 5 chłopaków.Rozpoznałam Arona, Maxsa i Lucasa.Nagle ktoś zaczął mnie wołać, był to Lucas, zorientował się że nie ma mnie w łóżku.Rozejrzałam się jeszcze raz gwałtownie, mój wzrok przykuł zielony napis styłu pokoju, prawdo podobnie był podświetlany, ale tym razem był wyłączony.Musiałam podejść do niego by odczytać co jest tam napisane.Zamarłam, wtedy drzwi otworzyły się gwałtownie i stanął w nich Lu.
Lu- Lily pozwól że ci wszystko wyjaśnię- Łzy napływały mi do oczu, na bilbordzie był napis 
" Garden".Już wszystko zrozumiałam, wybiegłam z pokoju.
Lu- Lily !!- usłyszałam wołającego mnie Lucasa, nie wiem czy za mną biegł, nie chciałam wiedzieć, chciałam tylko wydostać się z tego domu.Udało mi się znaleźć wyjście, wybiegłam z domu szybko nie zatrzymując się.

* Z punktu widzenia Amy
Poranek był wspaniały, obudziłam się wtulona w Maxsa który już nie spał.
M- Haha widzę że księżniczka już się obudziła
A- Mogłeś mnie obudzić.Ahh przepraszam
M- Za co przepraszasz?
A- Że w pewnym sęsie zmusiłam cię do leżenia tutaj.
M- Hahaha nie bądź taka pewna- Pocałował mnie delikatnie w czoło, czułam się jak w niebie.Bałam się że to wszystko okaże się tylko snem.Sięgnęłam po swój telefon by sprawdzić która godzina, była dopiero 7:30.Dziwne że obudziłam się tak wcześnie, a do tego jeszcze byłam wyspana.Usiadłam na łóżku rozglądając się po pokoju.Jak to był sen to był bardzo reali styczny a do tego wspaniały.Wstałam i zakręciło mi się w głowie i przewróciłam się na łóżko.Max zaczął się ze mnie śmiać.
A- I znowu śmiejesz się z mojego nie szczęścia
M- No nie przesadzaj, choć na dół coś zjeść- Podniósł mnie a na znowu się zachwiałam.
A- Nie dam rady, za bardzo mi się w głowie kręci
M- No to w takim razie muszę cię zanieść- Wziął mnie na ręce i zaczął nieść na dół w stronę kuchni. Odstawił mnie na krzesło przy stole.
A- Bardzo panu dziękuję- Powiedziałam rzartobliwie
M- Dla księżniczki wszystko, a teraz pozwoli pani że zrobię śniadanie- Odwrócił się i zaczął grzebać w lodówce.
A- Ale Max to ty jesteś moim gościem i to ja powinnam gotować tobie.
M- To musimy poudawać że to ty jesteś gościem moim- Uśmiechnął się i wyjął produkty, oparłam głowę o ręce i już po chwili stały przede mną pyszne naleśniki.Najadłam się strasznie.Gdy skończyliśmy jeść dalej siedzieliśmy przy stole pochłonieńci rozmową.Nagle drzwi się otworzyły i stanęła w nich rozpłakana Lily, gdy nas zobaczyła wybuchła płaczem i oparła się o ścianę.Od razu rzuciłam się w jej kierunku, musiało stać się coś strasznego.
A- Boże Lily co się stało- Przytuliłam rozpłakaną przyjaciół kę.Max stał nad nami i wyjął telefon, dzwonił do kogoś lecz ta osoba nie odbierała.
A- Lily co się stało?!- Spróbowałam znowu dowiedzieć czemu płacze, ale ona wtuliła się we mnie i nic nie mówiła.
M- Obawiam się że wiem- Max patrzył z grobową miną jeszcze bardziej powarzą niż wczoraj, po wypowiedzieniu tych słów popatrzył na mnie i wyszedł z domu zostawiając mnie z objęciach płaczącej przyjaciół ki.

poniedziałek, 24 grudnia 2012

Rozdział 17

* Z punktu widzenia Amy
Gdy Lily i Lucas wyszli miałam jeszcze 45 minut zanim przyjdzie Max.Nie chciałam bez czynnie czekać więc dla umilenia czasu włączyłam radio.Leciały same super kawałki, wprost idealne do tańczenia.Czułam że jest we mnie bardzo dużo energii więc pogłośniłam muzykę i zaczęłam tańczyć i skakać po kanapie i fotelach.Czas zaczął strasznie szybko płynąc i nie zauważyłam nawet jak Max wszedł do mieszkania.Ja akurat wtedy skakałam po fotelu, i jak go zobaczyłam straciłam równowagę i poleciałam na ziemie.
M-Amy wszystko w początku ? - Max szybko podpiekł do mnie i się nade mną nachylił, czułam jego piękny zapach który sprawił że nie chciałam się podnosić.Nagle zaczęłam się śmiać i on też
A- Proszę nikomu nie mów o tej wpadce, dobrze ?
M- No oczywiście bo co by pomyśleli sąsiedzi gdyby się dowiedzieli że spokojna, słodka i niewinna Amy skakała po domu jak nienormalna a gdy zobaczyła swojego przyjaciela to zwaliło ją z nóg- Zaczęłam się znowu śmiać a Max pomógł wstać mi z podłogi.Muzyka dalej leciała a my zaczęliśmy grac na konsoli w jakieś wyścigi.
M- Gdzie ty się nauczyłaś tak grac ?- Biedny Max sobie nie radził, ale miałam z tego niezłą pompę.
A- A raz tu, raz tam. Lubie grac, a ty musisz się pogodzić z tym ze przegrywasz - Nagle Max rzucił się na mnie i zaczął gilgotać, chyba przy tym coś mówił, ale nic nie zrozumiałam bo za głośna się śmiałam.Max chyba się zmęczył i na chwile przestał i ja wtedy zakatowałam.Tym razem to Max nie wytrzymywał ze śmiechu i jak też się śmiałam bo to było zabawne.W końcu jak też się zmęczyłam i usiadłam spokojnie na jego brzuchu, na szczęście Max nie przystąpił do ponownego gilgania.Siedziałam sobie tak na jego brzuchu i patrzyłam na niego.Nagle ktoś zaczął do mnie dzwonić, nie był to najlepszy moment, ale podeszłam do telefonu.Dzwonił Kevin trochę mnie to zdziwiło.
A- Hej Kevin- Ukradkiem zobaczyłam że Max podnosi się z ziemi i siada na fotel obserwując mnie.
K- Witaj Amy
A- Coś się stało że dzwonisz ?
K-A wiesz, właśnie się przechadzałem i jakoś tak trafiłem pod twój dom i zastanawiam się czy w nim jesteś.- Bardzo mnie to zdziwiło
A- No oczywiście że jestem a co ?- Wtedy usłyszałam huk otwierających się szybko drzwi, odwróciłam się gwałtownie i ujrzałam stojącego w drzwiach Kevina.
 K- Właśnie to, niespodzianka młoda- Zamkną drzwi i podszedł do mnie.Cyba nie zauważył Maxsa który teraz wstał z grobową miną i zaczął podchodzić w moim kierunku.
A- Wiesz Kevin to nie jest dobry moment na odwiedziny, akurat mam gościa i nie mogę za bardo rozmawiać.
K- Ahh tak a kto cię odwiedził ?
M- Ja- Usłyszałam poważny głos Maxsa który stał teraz za mną, odruchowo się odwróciłam i przyznam ze jeszcze nigdy nie widziałam go z taką powagą na twarzy.
K- Max... o ja pierniczę
A- To wy się znacie ?
M- Nie
K- No nie znamy się ale ja cię gościu uwielbiam, masz zajebiste solówki.Chociaż teraz to bym się rzucił o ścianę.- Kevin przybliżył się do Maxsa, był od niego niższy o jakieś 10 cm.Nie wiedziałam oco mu chodzi, z skąd zna Maxsa i jakie solówki ?
M- Gościu opanuj się to ja mam ochotę cię wywalić, bo to ty wparowałeś do mieszkania Amy bez ostrzeżenia, a nikt cię nie zapraszał- Robiło się coraz niebezpieczniej, szczerze mówiąc myślałam że zaraz się pobiją więc musiałam się wtrącić.
A- Ej, ej chłopaki nie kłócić mi się!! Spokój.. Nie zachowujcie się jak dzieci!! roszę Kevin odpuść sobie, idź do domu i odezwę się do ciebie- To ostatnie nie wiem czemu dodałam.Chłopaki odsunęli się od siebie, a Kevin podszedł do mnie i przytulił mnie.
K- Do zobaczenia w szkole młoda- Odwrócił się i wyszedł.Max patrzył się na mnie ze zdenerwowanie.
M- Jak to do zobaczenia w szkole? I kto to wo gule jest za gostek.
A- Kolega, mieszka gdzieś niedaleko, a dlatego do zobaczenia w szkole bo będzie chodził ze mną i Lily do klasy, to ty raczej mi wytłumacz jakie solówki, skąd on cię zna ?!- Ruszyłam w stronę kichnij bo musiałam się napić po tym wszystkim.Max ruszył za mną.
M- Trudno mi to wyjaśnić.
A- Odpowiedz mi na pytanie, skąd on cię z na ?
M- Ze sceny muzycznej - Odwróciłam się z niedowierzaniem, usiadłam przy stole a Max naprzeciwko mnie.
A- Jak to ze sceny muzycznej ? Grasz w jakimś zespole?
M- Tak
A- W jakim ?
M- Garden- Nie dowierzałam własnym uszom, teraz wszystko się układało.Dlaczego czasem nie było z nimi kontaktu, dlaczego Lucas kiedyś powiedział że idzie na próbę, dlaczego Kevin go zna.
A- A co z Lily, czemu to przed nią ukrywacie?
 M- Lucas się o nią boi, powiem to tak, on się w niej zakochał i to bardzo mocno i boi się że jak ona się dowie że on jest gwiazdą i chciała by być z nim tylko dlatego bo jest gwiazdą, a na dodatek boi się że jak się dowiedzą fanki to nie dają jej spokoju.One są okropne, jak jeden z nas się zakochał i chodził z dziewczyną to na początku wszystkie ja hejtowały i mówiły jaka jest beznadziejna- Już zrozumiałam o co w ty wszystkich chodzi.
A- Kurde ale Lily się dowie, ona idzie na was koncert!
M- Miejmy nadzieję że Lu wyzna jej do tego czasu uczucie, ehh - Max nagłe opuścił głowę, rozumiałam go, prawdopodobnie też jakaś dziewczyna mu się podobała i miał ten sam problem, postanowiłam go pocieszyć.
A- Nie martw się, ta dziewczyna która tobie się podoba napewno odwzajemnia uczucie, pogłaskałam go po głowie.
M-Mam takom nadzieje- Popatrzył mi w oczy
A- Dobra to mam pomysł !!Zrobimy babeczki, przynajmniej coś na śniadanie będzie- zerwałam się i zaczęłam przygotowywać wszystko.Zaczęliśmy robić, co chwila się chichraliśmy.Zabawa była świetna przy tym.Na czas gdy zostały wstawiona do piekarnika, położyliśmy się na kanapie i gadaliśmy jak nigdy.W końcu babeczki się upiekły a nasza praca została wynagrodzona pyszną kolacją, trochę późną bo wpół do pierwszej.Najedliśmy się i na śniadanie nic nie zostało.Zrobiłam się śpiąca tak samo jak Max, więc ja zostałam posprzątać a jego wysłałam do pokoju Lily bi się położył.Po ogarnięciu poszłam do swojego pokoju i zdziwko mnie ogarnęło gdy zobaczyłam śpiącego w nim Maxsa.Najwyraźniej pomylił pokoje, więc położyłam się koło niego i zasnęłam.

niedziela, 23 grudnia 2012

Rozdział 16

* Z punktu widzenia Lily
Powoli zbliżała się 19.Oby dwie siedziałyśmy w salonie tryskające dobrą energią.Dom był czyściutki a my spoko ubrane.Siedziałyśmy w milczeniu i co chwila zerkałyśmy na zegarek.Nagle po domu rozniosło się pukanie do drzwi.Podskoczyłam i szybko poszłam je otworzyć, tak jak myślałam zastałam tam Lucasa.Wyglądał super.
Lu- Łał świetnie wyglądasz- Wpatrywał się we mnie swoimi pięknymi oczami.
L- Ty też
Lu- Haha dobra to idziemy ?
L- No oczywiście tylko wejść na chwile bo jeszcze muszę pójść po telefon- Wprowadziłam go do domu i szybko pobiegłam na górę.Nie mogłam znaleźć swojego telefonu co mnie bardzo zdenerwowało, zawsze tak mam ze jak czegoś na szybko potrzebuje to tego nie ma.Usiadłam na łóżku aby na spokojnie pomyśleć gdzie mogłam go zostawić gdy nagle drzwi od mojego pokoju otworzyły się i staną nich Lu.
Lu- Pomóc ci w szukaniu ?- Zapytał spokojnym głosem i usiadł koło mnie.
L- Nie trzeba, pewnie jak zwykle gdzieś go rzuciłam i po powrocie znajdzie się.
Lu-Czyli już możemy wyjść ? Bo Amy bardzo się to nie podoba ze jeszcze jesteśmy- Na jego twarzy pojawił się słodki uśmieszek.Wstałam i ruszyliśmy w stronę wyjścia.Amy siedziała w salonie i obserwowała nas jak wychodzimy.Już byliśmy na zewnątrz gdy zauważyłam że Lucas nie przyjechał samochodem.Najwidoczniej było widać że mnie to zdziwiło.
Lu- Postanowiłem że dzisiaj się trochę przejdziemy, mam nadzieję że nie masz nic przeciwko temu.
L-Nie no co ty, tak też morze być- Szliśmy w stronę parku do którego mieliśmy iść wtedy na piknik.Szliśmy gadając i śmiejąc się ze wszystkiego, było bardzo fajnie.Lucas się uparł i kupił mi pyszne lody na jakimś stoisku.Lu kupił moje dwa ulubione smaki czyli mango i melon.Nagle usłyszałam dziwną muzykę.Ruszyliśmy za dźwiękiem który zaprowadził nas do jednaj z altan przy stawie.Stał tam jakiś zespół który grał cover piosenki "Wonderwall" zespołu Oasis.Dobrze znałam ten otwór więc zaczęłam cicho śpiewać.Gitarzysta usłyszał mój śpiew i zaprosił bym wystąpiła z nimi.Podał mi mikrofon i zaczęło się.

"Today is gonna be the day That they're gonna throw it back to you

By now you should've somehow Realized what you gotta doI don't believe that anybody Feels the way I do about you now"

Dokoła altany zbierało się coraz więcej ludzi, wszyscy słuchali w ciszy mojego występu.Było to bardzo miłe uczucie.Z tymi ludźmi śpiewało mi się wspaniale.Po skończeniu piosenki rozległ się głośny aplauz i brawa.Lucas pomógł mi się wydostać z tłumu i szybko pobiegliśmy ścieżką która odchodziła od drogi głównej.W końcu zatrzymaliśmy się przy jakiejś ławce i usiedliśmy.
Lu- 
Nie wiedziałem ze tak pięknie śpiewasz, jeszcze nigdy nie słyszałem tak pięknego głosu- Poczułam że się rumienie, ciesze się że osoba na której mi tak zależy ma pozytywne zdanie o moim głosie.Siedzieliśmy w ciszy, gdy nagle usłyszałam dzwonem mojego telefonu. Okazało się że miałam go ciągle w kieszeni.Roześmiana wyciągnęłam go i spojrzałam kto dzwoni.Byłam zdziwiona gdy zobaczyłam numer Kamilli mojej dawnej przyjaciółki.Nie odebrałam bo nie odzywałam się do niej od kiedy przyłapałą ją na całowaniu się z moim chłopakiem.Lucas się dziwnie patrzył więc wytłumaczyłam mu o co chodzi

* Z perspektywy Lucasa
Gdy tak siedzieliśmy postanowiłem ruszyć dalej.Wstałem podałem rękę Lily i nie puszczając jej zacząłem iść.Na początku trzymałem ją mocno ale z czasem mój uścisk słabł.Wtedy uświadomiłem sobie że Lily też trzyma mnie za rękę.Byłem bardzo zadowolony.Zaczęliśmy iść w kierunku mojego domu, oczywiście Lily o tym nie wiedziała.Była już prawie 22 i na dworze było już ciemno.Powoli szliśmy podziwiając Londyńskie uliczki nocą.Rześkie powietrze delikatnie wiało nam w twarze.Po jakimś czasie dotarliśmy pod mój dom, wtedy Lily zorientowała się że dzisiaj nie będzie spać u siebie.
L- Czyli tutaj mieszkasz ? Duży dom
Lu- Nie mieszkam sam, dziele dom z moim przyjacielem Andym-Wprowadziłem Lily do mieszkania, na moje nieszczęście Andy był w salonie.
A- Lu nie uwierzysz!!- krzyknął i przyskoczył do nas w swoim przebraniu- Ohohohohoho Dziewczyna !!! To ja pójdę i poćwiczę do ...
Lu- Andy !!!- Chłopak od kicał w ciszy. Lily najwidoczniej była zaszokowana trochę.
L- Łał, fajnego masz przyjaciela, ale nie rozumiem jednego czemu on był przebrany za kangura ?- Zapytała Lily kiedy prowadziłem ją do swojego pokoju.
Lu- Sam go czasem nie rozumiem, ale przydaje się czasem taki wariat w domu, przynajmniej jest wesoło- Otworzyłem drzwi do swojego pokoju. Mój pokój był duży i jasny.Miałem duże łóżko przed którym na ścianie wisiał telewizor.Już wcześniej pomyślałem o jedzeniu więc na stoliku stały rożne rzeczy.Lily od razu rzuciła się na łóżko które jej się ewidentnie spodobało.Włączyliśmy film i zaczęliśmy się opychać.Nagle poczułem ze to jest to, spędzanie czasu z dziewczyną którą się kocha nie patrząc na nic.Lily zauważyła że się zamyśliłem.
L- Lu tało się coś ?
Lu- Muszę ci powiedzieć coś bardzo ważnego - postanowiłem jej wyznać to uczucie.Jej oczy zrobiły się wielkie i wpatrywały się we mnie.
L- Oco chodzi ?
Lu- Nie wiem jak ci to powiedziec ale k.....k...- Odebrało mi mowę
L- Coo?
Lu-Kredka ci się rozmazała- Przegrałem, nie dałem rady tego powiedzieć.Lily wyszła do łazienki a ja ziołem gitarę i zacząłem grac.Gdy wróciła bez słowa położyła się i oglądała dalej.Przyłączyłem się i gdy na nią spojrzałem ona już spała.Przykryłem ją i też się położyłem. Kurde ale ja głupi jestem. 

sobota, 22 grudnia 2012

Rozdział 15

* Z punktu widzenia Lucasa
Całą noc nie mogłem spać, dopiero około 7 zasnąłem na chwile.Strasznie się boje że Lily odkryje że to my gramy w tym zespole.Nie wiem czemu jej tego od razu nie powiedziałem, bałem się że polubi mnie dlatego bo jestem gwiazdą i teraz nie wiem jak powiedzieć jej prawdę.Przecież one się na mnie ostro zdenerwuje jak się dowie że nie powiedziałem jej od razu.Teraz to takie trudne a na dodatek polubiła mój zespół i prędzej czy później się dowie że ja i Max tam gramy.Musze jakoś to wszystko odkręcić.Wstałem z łóżka i poszedłem do kichnij coś zjeść.Zrobiłem sobie budyń i usiadłem przy stole.Mieszkam z Andym, perkusistą zespołu.Jest wysokim brunetem o żółtych oczach.Jego psychika jest zryta i jest na serio szalony.Akurat kiedy kończyłem jeść wszedł do kichnij już w swoim charakterystycznym fryzie ale przebrany w kostium kangura z założonymi rękawicami bokserskimi.Patrzyłem się na niego jak wryty a on jak by nic usiadł .
Lu-Andy co ty masz na sobie ?
A- Strój kangura w bokserskich rękawicach- odpowiedział jak by to było coś normalnego
Lu- No tak, ale dlaczego ?
A- Bo zawsze się czułem wściekłym kangurem walczącym na ringu o przetrwanie- Wstał i wyszedł.Chwilowo nie zrozumiałem o co mu chodzi i zacząłem kontynuować jedzenie.Nagle postanowiłem zadzwonić do Lily.Sięgnąłem po komórkę, wybrałem numer który już znałem na pamięć i wcisnąłem zieloną słuchawkę.
L- Halo?- Usłyszałem ten piękny głosik w słuchawce.
Lu- Hej Lily
L- Witaj Lucas- Powiedziała z entuzjazmem co mnie ucieszyło.
Lu- Co dzisiaj robisz?  - Nie widziałem co powiedzieć a to pierwsze przyszło mi do głowy.Postanowiłem ją gdzieś zabrać dzisiaj.
L- Właściwie nie myślałam jeszcze nad tym, dopiero wstałam i jem śniadanie.Zrobiłam sobie pyszny budyń
Lu- Ja właśnie skończyłem.A czy chciała byś dzisiaj ze mną wyjść gdzieś, no wiesz jak przyjaciele- Kurde poco ja to powiedziałem.
L- Bardzo chętnie.
Lu- To super przyjadę po ciebie o 19, pasuje ? - Byłem podekscytowany
L- No dobra to do zobaczenia papa
Lu- Papa- Odłożyłem słuchawkę i zacząłem skakać jak nienormalny po pokoju i krzyczeć ze szczęścia.

* Z punktu widzenia Lily
Skakałam po pokoju jak nienormalna i krzyczałam ze szczęścia.Lucas dzisiaj mnie gdzieś zabiera.Ale się cieszę.Pobiegłam szybko do Amy która jeszcze spała.
L- Amy wstawaj, wstawaj,wstawaj !!!-Krzyczałam skacząc po jej łóżku na którym leżała.
A- Boże Lily co się dzieje- Spytała zaspana a ja wtedy wybiłam się wyżej i pacnęłam koło niej.
L-Lucas mnie zaprosił na miasto !!- krzyknęłam na cały głos
A- To świetnie
L-  A wiesz co to znaczy ?
A- Co ?
L- Że możesz zaprosić na noc Maxsa bo mnie nie będzie- Amy zerwała się jak torpeda.
A- Gdzie jest mój telefon- Zaczęła nerwowo szukać telefonu po spodniach.
L- Masz mój- Wyjęłam z kieszeni komórkę a Amy ją wyrwała i zaczęła wybierać numer- do kogo dzwonisz ?
A- No jak to, zapraszam Maxsa
L- A no tak
A- Hej...Dobrze a u ciebie?....Coś dzisiaj robisz?.....To świetnie...Haha....Nie,chodzi oto ze chciałam cię dzisiaj zaprosić do siebie do Lily wychodzi gdzieś z Lucasem, więc zapraszam cię....No oczywiście...Dobrze...haha....Papa do 20- Odłączyła słuchawkę i popatrzyła na mnie z poważną miną.
L- No i jak?
A- Zgodził się !!!!- Krzyknęła jak jeszcze nigdy i zaczęła skakać i piszczeć, przyłączyłam się do niej.Oby dwie byłyśmy szczęśliwe i podekscytowane tym ze będziemy sam na sam z chłopakami którzy nam się strasznie podobają.

sobota, 15 grudnia 2012

Rozdział 14

* Z  punktu widzenia Amy
Lily cały czas słuchała tego zespołu.Kiedy kazałam jej to wyłączyć ona poszła do swojego pokoju silnie obrażona.Po kilku minutach wymarzonej ciszy znowu usłyszałam głośną muzykę tym razem z jej pokoju.Nie mam już do niej siły, jak dziecko normalnie.Skorzystałam z chwili samotności i weszłam na Facebooka.Miałam parę powiadomień i jedną wiadomość, która była od Maxsa.Był akurat dostępny więc napisałam do niego.
A- Hej
M- O Siema.Dawno się nie odzywałaś.
A- Hmm czy tak dawno to nie wiem.Widzieliśmy się dzisiaj rano .
M- haha xD zapomniałem.Podobno Lily ciągle słucha tego zespołu?
A- Tak, zamknęła się w pokoju puściła ich na cały głos i nie chce ściszyć. Spodobali jej się bardzo
M- aha.A tobie się podobają ?
A- Tak, fajnie grają ale jestem już fanką kogoś innego :)
M- A kogo ?
A- Olly Murs, pewnie nie znasz.
M- Haha znam go i to bardzo dobrze.
A- To fajnie
M- Postaraj się aby Lily nie szperała za dużo o tym zespole w necie ok ?
A- No ok ale dlaczego ?
M- Powiedzmy ze nie są to ciekawi ludzie a do tego Lucas się jeszcze zazdrosny zrobi xD heh.
A- No spoko, będzie to trudne.
M- Wierze w ciebie :D
A- Dobra ja spadam bo idę na basen.Papa ;]
M- No papatki :*
Wylogowałam się i zaczęłam szykować rzeczy na basen.Zdziwił mnie ten buziaczek, ale pewnie każdej dziewczynie go wysyła.Zresztą nie będę zamartwiać się nad taką bzdurą.Wziełam ubrałam się napisałam karteczkę dla Lily ze wychodzę i poszłam.

* Z punktu widzenia Lily
Cały czas siedziałam u siebie w pokoju i słuchałam muzyki.W końcu zgłodniałam i zeszłam na dół zrobić sobie kanaki.Znalazłam na lodówce karteczkę z informacją że Amy wyszła na basen.Była chyba już 16, a za oknem padał leciutko deszczyk.Wsiadłam z moim posiłkiem na kanapie przed telewizorem i włączyłam jakiś film.Zajadając się tak nagle spostrzegłam że na stoliku leży gazeta.Postanowiłam ją poczytać.Nic ciekawego nie pisali, lecz na ostatniej stronie znalazłam coś to sprawiło że miałam strasznie dobry humor.Zespół garden ma koncert w Londynie i to 8 września czyli w pierwszą sobotę po rozpoczęciu szkoły.Dzisiaj był 25 sierpień więc zostało jeszcze tylko 14 dni do koncertu.Od razu postanowiłam wejść na kompa i zamówić bilety sobie i Amy.Miałam szczęście bo zostały jeszcze tylko 3.Boże już ze 2 tygodnie zobaczę po raz pierwszy zespół który tak mi się podoba.Weszłam na mojego Twittera.Myślałam że się zapadnę.Miałam chyba z 50 nowych podglądaczy i do tego jeszcze kilka naście wiadomości.Przeczytałam tylko kilka bo nie miałam siły.Wszystkie były typu.

'Weź się odczep od Lucasa, nie masz u niego szans' 

' Jesteś za brzydka dla Lu !!! Idź się schowaj gdzieś." 

Kompletnie nie wiedziałam o co chodzi.Było mi przykro że jakieś jego koleżanki tak myślą o mnie i do mnie piszą w ten sposób.Nagle jednak znalazłam wiadomość która bardzo mnie podniosła na duchu.

Lily jesteś bardzo ładna i nie dziwie się ze Lu cię tak lubi.Mam nadzieję że on będzie dzięki tobie szczęśliwy bo na niektórych zdjęciach wyglądacie tak słodko razem, on cię chyba bardzo musi kochac bo patrzy na ciebie bardzo czuły sposób.Pozdrawiam :)

Kompletnie byłam rozkojarzona.Na jakich zdjęciach ? Jedyne zdjęcia które robiliśmy sobie wszyscy razem to nad jeziorkiem ale nikt tego nigdzie nie wstawiał ani nie publikował.Zresztą co to za dziewczyny do mnie tak piszą.Nic nie rozumiem...



środa, 12 grudnia 2012

Rozdział 13

* Z perspektywy Amy
Rano chłopaki szybko się zebrali i wyszli.byłam wdzięczna im za ten czas bo bawiłam się świetnie.Niestety dzisiaj pogoda nie była taka udana i ciągle padało i wszędzie była dużo mgła.Już chciałam zrobić obiad kiedy okazało się że praktycznie wszystko z lodówki znikło bo wszystko zjadł Lu z pomocą Lily.Ubrałam się w płaszczyk przeciw deszczowy i kalosze i wyszłam kupić parę rzeczy. Kiedy szłam sobie do sklepu omijając kausze tanecznym krokiem bo miałam słuchawki na uszach jakiś bałwan jadący samochodem mnie ochlapał.Wkurzyłam się nieźle i miałam ochotę porządnie na niego nawrzeszczeć ale tego nie zrobiłam bo kierowca mnie zignorował i pojechał dalej.Doszłam do sklepu już ze złym humorkiem.Gdy wyszłam z już zrobionymi zakupami zobaczyłam ze przed sklepem stoi właśnie samochód który spowodował że poje spodnie były całe w błocie.Stałam tak przez chwile patrząc się na pojazd gdy nagle podszedł do mnie jakiś chłopak.
K- Podoba ci się ? - zapytał
A- Że co przepraszam ?
K- Czy podoba ci się auto ?
A- Po pierwsze nie pamiętam od kiedy jesteśmy na ty ?
K- Ahh to przepraszam. Kevin jestem - Chłopak podał mi rękę
A- Miło mi , a ja Amy
K- Bardzo ładnie.No więc droga Amy cy podoba ci się ten samochód ?- Popatrzyłam na niego z niesmaczną miną.
A- Raczej nie a  zwłaszcza że gdy koło mnie jechał to opryskał mne botem i teraz mam całe spodnie brudne- Pokazałam mu
K- Oj bardzo przepraszam.
A- Ale za co ?
K- Bo ja wtedy jechałem tym samochodem, znaczy prowadził mój tata ale ja też w nim wtedy byłem - Teraz jakoś już nie miałam ochoty nawrzeszczeć na kierowce.
A- A nic nie szkodzi.Zresztą wypierze się - Usiedliśmy razem na ławce i zaczęliśmy gadać.
K- Z skąd jesteś jeszcze nigdy cię tutaj nie widziałem ?
A- Jestem z Hastings ale niedawno przeprowadziłam się tutaj z moja przyjaciółką
K- A skończyłaś już szkołę czy jeszcze się uczysz?
A- Jeszcze się uczę. Zapisuję się do pobliskiego liceum.
K- A to ciekawie się składa bo ja właśnie tam chodzę.Będziesz miała kolegę w starszej klasie
A- A co chodzisz do trzeciej ?
K- Nie do drugiej a co ?
A- No bo ja do drugiej idę
K- Haha wyglądasz na młodszą.Ale fajnie może będziemy razem w klasie.Do jakiej idziesz ?
A- Tak naprawdę to nie wiem , wiem tylko tyle ze moją wychowawczynią będzie pani Dave
K - No to jesteś w klasie ze mną - Uśmiechną się
A- No to przynajmniej kogoś będę znać.Dobra Kevin ja już muszę iść bo Lily na mnie czeka papa - Wstałam i pomachałam do niego .
K- To do zobaczenia młoda
A- A dlaczego młoda ? Jesteśmy przecież w tym samym wieku.
K- Może dla ciebie, dla mnie jesteś młodsza.- Odwróciłam się i ruszyłam w stronę domu.Fajnie ze poznałam kogoś z nim będę chodzić do klasy.

* Z perspektywy Lily
Czekałam na Amy . Chyba coś ją zatrzymało.Włączyłam radio w kuchni i zaczęłam znowu czytać książkę o wilkach.Nagle w radiu znowu usłyszałam tą piosnkę co wczoraj.Niestety kiedy zrzuciłam się na radio aby je pogłośnić to wyrwałam kabel z kontaktu.Wkurzyłam się i pobiegłam do swojego pokoju po radyjko na baterię.Kiedy już je włączyłam i odnalazłam stację usłyszałam tylko nazwę zespołu.Zdenerwowana zaczęłam szukać komputera.Może w internecie coś o nim jest napisane.No i miałam szczęście, znalazł się mały artykulik.

" Zespół Garden powstał stosunkowo niedawno.Składa się z 5 szalonych, młodych chłopaków z Anglii, Irlandi oraz ze Szkocji.Lucas (wokal), Max ( gitara) , Aron ( klawisze), Andy ( perkusja) oraz Justin ( bas) dają super energie i siłę.Ich kawałek " Its my life" podbija listy przebojów i sprawia że chłopaki mają coraz więcej fanek." 

Niestety nie znalazłam żadnych ich zdjęć.Coś myślę że chyba też zaczynam być ich fanką bo jak na yt usłyszałam więcej ich kawałków bardo mi się spodobali.Włączyłam na fulla ich piosenkę i tańczyłam i tak w kółko.W końcu nauczyłam się refrenu i śpiewałam.Nagle drzwi domowe się otworzyły i weszła Amy.Miała strasznie brudne spodnie.
L- Co ci się ...-
A- Jakoś koleś mnie opryskał , ale za to poznałam nowego kolegę który będzie chodził z nami do klasy.A ty czego słuchasz? - weszła do kuchni odstawić zakupy.
L- Pamiętasz ten zespól o który się pytałam ? To właśnie oni.Mówiłam ci ze świetnie grają.- Skakałam zadowolona na kanapie.
A- Nawet mogą być.- Nagle rozległ się dzwonek mojego telefonu.Zafascynowana odebrałam nie ściszając muzyki.
L- Halo
Lu- Hej Lily tutaj Lucas
L- O hejka Lu co tam ?
Lu- A dobre .. co to za muzyka?
L- ahh to tylko ten zespół o który się wczoraj pytałam.
Lu- O kurcze dobra muszę kończyć papa- szybko odłożył słuchawkę a ja znowu zaczęłam tańczyć.


wtorek, 11 grudnia 2012

Rozdział 12

* Z perspektywy Amy
Miałyśmy już wszystko gotowe.Jeszcze Lily wzięła radio na baterie więc będzie wesoło.Dokładnie o 11 przyjechali samochodem, Max prowadził.Oby dwoje weszli do domu bez pukania tylko krzycząc że już są.
Lu- No dziewczyna pakować rzeczy do samochodu, wychodzimy !
M- No szybko szybko.- popędzał nas krzycząc stanowczo
A- Co nas tak popędzacie stało się coś ?
M- Będziemy jechać godzinę więc nie chce dojechać tam na 14.
L- Ale Max ten park jest tuż za rogiem.- Lily trochę się zdziwiła zresztą ja też
M- Ha tylko zabieramy was gdzie indziej- wziął koszyk z mojej ręki i ruszył w stronę samochodu.Lucas stał jeszcze chwilę i też poszedł i jeszcze dopowiedział.
Lu- To my czekamy- Popatrzyłam na nich z za otwartych drzwi a Lily już zakładała buty i wychodziła.Byłam bardzo ciekawa gdzie nas zabierają.Zamknęłam drzwi i dołączyłam do nich.Usiadłyśmy razem z tyłu i ruszyliśmy.Zauważyłam w końcu że wyjechaliśmy z miasta.Powiedziałam to szeptem Lily a ta zaczęła się chichrać że nas porywają.
M-No to jesteśmy.- Te sława strasznie mnie ucieszyły bo nie lubię jeździć samochodem a na dodatek byłam ciekawa gdzie nas wywieźli.Gdy wyszłam z auta nie mogłam nacieszyć oczu.Chłopaki zawieźli nas nas piękne jezioro, nie była tu ludzi bo byliśmy w lesie.Było cudownie.Wybrzeże było usypane czystym piaskiem który ciągnioną się chyba z metr od wody a dalej rosła zieloniutka trawa.
L- Łał
A- No
Lu- Haha widzę że wam się miejsce podoba
A- No i to bardzo.-Ciągle wpatrywałam się w piękny krajobraz. Max śmiał się ze mnie a Lucas i Lily zaczęli szykować nam miejsce.Stałam jak słup i nagle poczułam czyjąś rękę na ramieniu, to była ręka Maxsa.
M-Dołączysz do nas czy będzie ci wysłać specjalne zaproszenie ?- Nic nie odpowiedziałam, a on ni z tond ni zowąd podniósł mnie zarzucił na ramie jak jakiś worek i zaczął nieść na koc.
A- Max natychmiast postaw mnie na ziemie, ale to już- Krzyczałam i śmiałam się jednocześnie. Odstawił mnie dopiero na ziemię koło koca.Trzasnęłam go lekko rękom i usiadłam na kocu koło Lily.

* Z punktu widzenia Lily
Chłopaki zawieźli nas w piękne miejsce.To dobrze że wżęłam ze sobą radio bo bardzo miło było siedzieć przy muzyce.Gdy tak siedzieliśmy i gadaliśmy nagle usłyszałam super piosenkę.Niestety nie zapamiętałam nazwy utworu ale zapamiętałam nazwę zespołu.Zasłuchana nagle wtrąciłam się w rozmowę.
L- Znacie taki zespół " Garden" ? - Chłopaki ucichli i opatrzyli się dziwnie na siebie a Amy tylko pokiwała głową przecząco.
A- A poco się pytasz ?
L- No bo właśnie w radiu leciała ich piosenka i spodobała mi się bardzo.
Lu- Na pewno był to zespół garden ?
L- NO tak
M- To fajnie- Nie wiem czemu ale było widac że się z czegoś cieszą.Trochę to olałam i zabrałam się za jedzenie kanapki.Nagle Lucas wstał i podszedł nad wodę.Max zrobił to samo tylko tak aby tego nie zobaczył.Po cichu podszedł go od tyłu i wepchną go tak ze miał całe buty mokre.
Lu-Wywołałeś wojnę- Zdjoł buty wszedł do wody i tak ją kopną że rozprysła się i poleciała w stronę Maxsa.Amy wpadła w śmiech a Max wziął plastikowy kubek nalał do niego wody i wylał ją na Amy.
M- To nauczy cię nie śmiać się z czyjegoś nieszczęścia- I tak Amy przyłączyła się do zabawy.Wszyscy byli mokrzy oprócz mnie bo ja siedziałam suchutka na kocu przyglądając się ich wygłupom.Wszyscy migli spokojnie usiąść w wodzie bo by nie był rusznicy.Lu chyba czytał mi w myślach bo tak właśnie zrobił.Kiedy wstałam by poprawić koc nagle poczułam od tyły coś strasznie mokrego i zimnego.
Lu- Tulimy- Odwróciłam się i zobaczyłam mokrego Lucasa.
L- Puść mnie jesteś mokry !
Lu- Ty już też - powiedział dalej wtulony we mnie.Przyznam że podobało mi się to ale nie chciałam tego okazywać.
L- No niestety, ale nie bardziej niż ty.
M- Aż do teraz - Max przybiegł i oblał mnie wodą z głupiego plastikowego kubeczka.Teraz to byłam naprawdę mokra.Amy stała i się ze mnie śmiała a Lucas nagle mnie podniósł i zaczął nieść w stronę wody.Wyrywałam mu się ale niestety bez skutecznie.Wrzucił mnie do wody śmiejąc się.Max w tym czasie podniósł Amy i też zaczął nieść do wody.Teraz to wszyscy siedzieliśmy w wodzie po pas i chlapaliśmy się.W końcu wzięliśmy rzeczy i zaczęliśmy wracać.Byłam strasznie mokra i było mi zimno.Dodarłyśmy do domu około 21.
A- A może dzisiaj zostaniecie u nas na noc ? - Uznałam ze to był dobry pomysł i na szczęście chłopaki się zgodzili.postanowiliśmy zrobić sobie kino domowe i włączyliśmy filmy i zamówiliśmy pizze.Wieczór był bardzo udany.W końcu wszyscy zasnęliśmy na kanapie.

niedziela, 9 grudnia 2012

Rozdział 11


* Z punktu widzenia Amy
Obudziłam się w nocy w salonie.Najwidoczniej zasnęłam z Lily podczas oglądania filmu.Poszukałam pilota i wyłączyłam telewizor.Była 3 w nocy.Lily spała przytulona do poduszki i ubrudzona na twarzy jakimś sosem.W domu było bardzo cicho i słyszałam tylko jak lodówka pracuje w kuchni.Nie mogłam zasnąć, zaczęłam myśleć o wszystkim.O tym że za 13 dni idziemy do naszej nowej szkoły o tym że mało ludzi znamy i wreszcie zaczęłam myśleć o Maxsie.Czy to co mi wtedy powiedział to była prawda, czy tylko paplał bez sensu bo trochę wypił.Miałam wielką nadzieje że mówił prawdę, ale nie mam jak się tego dowiedzieć.Jedyną osobą która może znać prawdę to Lucas, ale nie będę się go o to pytać.Tak naprawdę to chyba nie chce znać prawdy, boje się że okaże się to zwykłym kłamstwem.Tak myśląc zasnęłam.


* Z punktu widzenia Lily
Była 6 rano kiedy się obudziłam.Amy spała koło mnie z wesołą miną.Najwidoczniej śniło jej się coś dobrego więc nie będę jej budzić.Wstałam po cichu i poszłam do kichnij coś zjeść.Nie wiem czemu ale byłam w bardzo dobrym humorze.Pogoda na dworze była bardzo słoneczna, aż szkoda było siedzieć w domu.Postanowiłam zabrać dzisiaj Amy do parku na mały piknik.Zaczęłam szukać wszystkiego co będzie nam potrzebne, chleb, koc, dżem, termos i inne.Miałam wszystko oprócz czegoś do picia, czyli muszę iść do sklepu.Ubrałam się w krótkie spodnie i białą bokserkę a na to czerwoną koszule w kratkę.Wyszłam pełna entuzjazmu.Wszystkie sklepy na rynku były otwarte więc kupiłam trochę więcej niż sam sok.Co chwila ktoś się ze mną witał co świadczyło o tym że już mnie rozpoznają.Wesoła wróciłam do domu gdzie zastałam Amy również szczęśliwą co świadczyło to że tańczyła do piosenki która leciała w radiu.
A- Hej Lily widzę że byłaś na zakupach, i co kupiłaś coś dla mnie ? - Zapytała podskakując do mnie i wyrywając mi reklamówkę.
L-No tak jakby.Dzisiaj zabieram nas do parku na piknik.Jest piękna pogoda i trzeba z tego skorzystać.
A-Super pomysł ! To wychodzimy o 11.Idę się obrać i zaraz wracam ci pomóc w przyszykowaniu kanapek.- i pobiegła szybko na górę.Nagle usłyszałam że dzwoni telefon.
L- Halo ?
Lu- Hej Lily-Usłyszałam znajomy głos Lucasa.
L- O hej Lu.Co tam u ciebie?
Lu-  A bardzo dobrze, właśnie dzwonie bo chciałem się dowiedzieć co dzisiaj robisz.
L- Dzisiaj wybieram się z Amy na piknik.
Lu- O to świetnie się składa możemy się dołączyć z Maxsem ?- O jejciu strasznie się ucieszyłam.
L- Poczekaj spytam się Amy co ona powie na wasze towarzystwo.- Pobiegłam szybko na górę
A-Co się stało ?
L- Lucas i Max chcą z nami jechać.Powiedziałam że się ciebie spytam. - mówiłam podnieconym i zdyszanym głosem
A- No to biegnij na duł i powiedz że czekamy na nich- Amy też się ucieszyła.Pobiegła powrotem do telefonu.
L- Lu jesteś jeszcze ?
Lu- Tak, no to jak?
L- Czekamy na was.
Lu- No to super, przyjedziemy po was o 10.
L- Ale my wychodzimy o 11
Lu- Trudno.Będziemy o 10, papa.- I się rozłączył.Postanowiłam powiedzieć Amy o zmianie godziny.
L- AMY !!!! Przyjadą po nas o 10. -Krzyknęłam do niej
A-Ale miałyśmy wyjść o 11
L-Jak widać do nich to nie dociera- I znowu zabrałam się za robienie kanapek



czwartek, 6 grudnia 2012

Rozdział 10

* Z punktu widzenia Lily

Grałam w sobie na telefonie w jakąś głupią gierkę gdy nagle dostałam SMSa.Trochę się wkurzyłam bo skasowało mi grę i będę musiała zaczynać od początku a na dodatek zawiesiło mi telefon.Po wyjęciu baterii i uruchomieniu telefonu na nowo okazało się że napisał do mnie Lucas.
" Hej :)" 
No teraz to bardziej się zdenerwowałam bo cały telefon zawiesił mi się przez krótkie "HEJ".Nie miałam ochoty pisać więc olałam to i poszłam zrobić sobie drugi kisiel.Niestety Lucas nie dawał mi spokoju.Postanowił zadzwonić, odrzuciłam połączenie i zabrałam się za jedzenie.Dzwonił jeszcze chyba z pięć razy.W końcu przestał, już myślałam że da mi spokój.
A- Lily telefon do ciebie- usłyszałam krzyk Amy z salonu.
L- A kto dzwoni ?
A- Licas
L- To powiedz że mnie nie ma.
A- Powiedziałam że jesteś i że już daje więc choć po ten telefon!!
L-Oj dobra, dobra nie krzycz na mnie!-Nie miałam ochoty z nim rozmawiać, sama nie wiem dlaczego.Podeszłam zrezygnowana do telefonu przy którym stała Amy.Pokazałam jej język ze złą miną i odebrałam.
L- Halo
Lu- Hej Lily dzwoniłem do ciebie ale nie odbierałaś.
L- A przepraszam kąpałam się i nie usłyszałam- Skłamałam a Amy zrobiła taką minę jak bym obiecała jej bułkę.
Lu- No trudno.. Co dzisiaj robisz?
L- Na razie nic ale mam zamiar poczytać trochę o nowej szkole do której idę bo już za 2 tygodnie rozpoczęcie roku.A ty ?
Lu- O 19 idę na próbę.
L- Jaką próbę?- Zdziwiło mnie to bo Lucas nie mówił mi że gra w jakimś zespole albo bierze udział w jakiejś sztuce.
Lu- Czy ja powiedziałem Próbę? Chodziło mi o zupę... Idę na zupę do babci... Dyniowa
L- Aha. No dobra ja kończę papa.
Lu- Mam nadzieje że się niedługo zobaczymy.Pa-Odłożyłam słuchawkę i opatrzyłam na Amy która ciągle stała koło mnie. 

* Z pinktu widzenia Amy
Nie rozumiem jej.Wzdycha do chłopaka z którym nawet gadać nie chce.Patrzyłam tak na nią jak rozmawiała a kiedy odłożyła słuchawkę powiedziałam:
A-O Co ci teraz chodzi ?
L-  Co masz na myśli ?
A- Ta rozmowa z Lucasem, niedawno jeszcze do niego wdychałaś a teraz nie chcesz z nim rozmawiać.
L-Sama siebie nie rozumiem.A on chyba nie mówi mi wszystkiego- Lily poszła osiąść na kanapie więc udałam się za nią.
A- Co masz na myśli? 
L- To że  wyraźnie usłyszałam że idzie na jakąś próbę.Nic mi nie mówił że gdzieś gra albo występuje, a może ma dziewczynę i to ona coś robi na scenie.Sama nie wiem co teraz myśleć.- Opuściła zrezygnowanie głowę. Szkoda mi jej było ale to nie był powód do dołowania się.
A- Oj Lily nie bierz tego do siebie, znacie się dość krótko więc macie prawo nie wiedzieć o sobie wszystkiego.Jak chcesz to na poprawę humoru mogę zamówić pizze i obejrzeć jakiś film. Co powiesz na " Nigdy nie będę twoja"? - Miałam nadzieje ze poprawie jej humor tą propozycją i z entuzjazmem na nią opatrzyłam.
L-No dobra przekonałaś mnie tą pizzą, a co do filmu to dobrze tylko jakoś tytuł smutny- Od razu widziałam oprawę nastroju.Przytuliłam ją,ale ona od razu pobiegła po telefon aby zamówić jedzenie. 

środa, 5 grudnia 2012

Rozdział 9

* Z perspektywy Amy
Obudził mnie mój telefon.Najwyraźniej ktoś do mnie dzwonił, był to Max
M- Hej.
A- Cześć
M- Jak tam samopoczucie po wczorajszej imprezie ?- Bałam się jak odpowiedzieć.Może Max nie pamięta co wczoraj doszło między nami.Postanowiłam udawać że nie pamiętam tego wspaniałego zdarzenia.
A- Chyba dobrze, nic nie pamiętam
M- No właśnie ja też - Czyli nic nie pamięta, szkoda
A- Pewnie było fajnie, dobra ja muszę kończyć do zobaczenia papa.
M- Na pewno, Na razie - Rozłączyłam się i siedziałam cicho na łóżku.Właściwie która godzina?Popatrzyłam na zegarek, była już 12.Wstałam i zeszłam na dół.Lily już wstała bo siedziała w kuchni i coś wcinała.
A- Co jesz ? - Zapytałam wstawiając wodę na herbatę.
L- Kisiel- Była wyraźnie zamyślona.Coś mi się wydawało że też doszło coś między nią a Licasem wczoraj.Hmmm a może już dzisiaj, sama nie wiem do której to wszystko trwało.Ukucnęłam koło niej.
A- Czym się tak martwisz młoda?
L- OJ TYLKO NIE MŁODA ! TO ŻE URODZIŁAM SIĘ W MAJU A TY W STYCZNIU NIE ZNACZY ZE JESTEM DZIECKIEM.!- Krzyknęła na mnie i odeszła ode mnie.Coś się stało, zawsze jak jest smutna to wrzeszczy i siedzi sama.Nie było szans żeby to od niej wyciągnąć.Sama mi powie jak się uspokoi.Popatrzyłam jak odchodzi do siebie do pokoju.O woda się zagotowała, zrobiłam sobie herbatę i usiadłam na kanapie zamyślona o Maxsie.

* Z punktu widzenia Lily
Byłam załamana.Naprawdę zakochałam się w Lucasie a po wczorajszym już miałam nadzieje że wszystko będzie dobrze.A dzisiaj rano jak pisałam z nim na Facebooku okazało się że nic z wczoraj nie pamięta.Oczywiście też udawałam że nic nie pamiętam bo poczułam się głupio.Przykro mi było że tak naskoczyłam na Amy ale jestem zła sama na siebie.Musze się pogodzić z tym że Lucas to tylko mój przyjaciel chociaż będzie to trudne.

* Z punktu widzenia Lucasa i Maxsa ( Rozmowa telefonczna)
Lu- Hej, jak tam po wczorajszym
M- Siema, nie najlepiej
Lu- U mnie tak samo.
M- Gadaj czemu
Lu- Wiesz wczoraj doszło do czegoś między mną a Lily a dzisiaj jej skłamałem że nic nie pamiętam, no i ona niestety też tak powiedziała.
M- No to stary miałem tak samo z Amy tylko to ona walnęła o tym ze nic nie pamięta.
Lu- Pierdolony alkohol, gdyby nie on to by teraz było wszystko dobrze.
M- No niby racja, ale gdyby nie on to byś jej pewnie tego nie powiedział.
Lu- Ehh masz rację.A może ona oby dwie tak powiedziały bo myślały że my nie pamiętamy i nie chciały się głupio poczuć.
M- Haha teraz to dopiero się zagmatwało.Dobra ja kończę zobaczymy się na próbie papa.
Lu- Jak będzie mi się chciało przyjść.Dobra nara
M- spróbuj tylko nie przyjść to ci łep ukręcę.Przecież niedługo mamy nasz pierwszy tak duży koncert.
Lu- Dobra pa
M- Pa



wtorek, 4 grudnia 2012

Rozdział 8

* Z perspektywy Lily
Dochodziła już 17 a Amy ciągle siedziała u siebie w pokoju.Pewnie gdyby nie osobne toalety dla pokoi to by przynajmniej raz wyszła.Chyba nic nie jadła.Biedna ja to bym nie wytrzymała, no ale sama chce .Sama musiałam się przyszykować więc poszłam do swojej toalety umyć się a następnie w coś obrać.Postanowiłam założyć czarne i wygodne rurki białą bokserkę i kamizelkę.Wyglądało to spoko a co najważniejsze było mi wygodnie.Usiadłam pod pokojem Amy z paczką żelek aż w końcu wyszła już przygotowana.
L- Łał - Tylko tyle z siebie wydusiłam

*Z perspektywy Amy
Wyszłam z pokoju wreszcie gotowa.Miałam na sobie granatową sukienkę a do tego małą torebeczkę z motywem flagi Anglii.Po zachowaniu Lily myślę że nawet spoko to wyglądało.Miałam mieszane wątpliwości do dzisiejszego wyjścia, ale co mi tam przynajmniej trochę potańczę.
A-O której po nas przyjedzie Lucas ?
L- No mówił że przyjadą o 19, a właściwie która jest ?
A- Już 18:44.Zaraz powinni być - Westchnęłam głęboko i jak by na zawołanie rozległo się pukanie do drzwi.Lily poszła otworzyć .
Lu-Ojeju jak ty ślicznie wyglądasz.Super , to jest Max-Podeszłam z zaciekawieniem i to co zobaczyłam zwane jest potocznie ,,Miłość od pierwszego wejrzenia".Koło Lucasa stał wysoki chłopak którego aż nie da się opisać. Nie był piękny ale miał coś w sobie co mnie przyciągało.Paczyłam że robią mi się rumieńce.Stałam tak aż w końcu Lily skapnęła się co mi jest .
L- Max poznaj moją przyjaciółkę Amy, Amy poznaj Maxsa.-Chłopak popatrzył na mnie z entuzjazmem co jeszcze bardziej mnie zawstydziło.
M- Miło mi Cię poznać.Dobra chocmy już, zamówiłem stolik w barze.-I wszyscy wyszliśmy.Taksówka czekała na nas i zawiozła pod jakiś klub.Ciągle gadaliśmy i śmialiśmy się.Bardzo dobrze rozmawiało mi się z Maxsem.Miał piękny uśmiech.Gdy weszliśmy do klubu był rawie pusty.Okazało się że pracuje w nim wujek Maxsa i udało się dzisiaj pozbyć większości klientów.Usiedliśmy wszyscy przy stoliku i zamówiliśmy po drinku.Na szczęście nie pytali nas o wiek , wszystko dzięki temu ze byliśmy innymi klientami.W końcu Lucas i Lily poszli pod bar pogadać na osobności a my zostaliśmy sami.
 M- Może potańczymy, akurat fajny kawałek leci ? - Ucieszyłam się z jego propozycji i udaliśmy się na parkiet.Max nie tylko super wygląda ale też super tańczy.Naprawdę świetnie się bawiłam.Byliśmy trochę podpici ale to nic w porównaniu do Lily i Lucasa.Ja z Maxsem dalej tańczyłam aż się zmęczyliśmy i poszliśmy się znowu napić.Czułam się jak w jakimś sztucznym opowiadaniu w "Bravo".Usiedliśmy i dalej gadaliśmy.Max to super chłopak, zabawny i czuły.Szkoda że byliśmy podpici.
M- Amy jesteś super dziewczyną.Bardzo mi się podobasz- Wyszeptał mi do ucha i delikatnie pocałował mnie w usta.Czułam się wspaniale.

* Z perspektywy Lily
Odeszliśmy z Licasem od barku już pijani.Zaczęłam szukać wzrokiem Amy, tańczyła razem z Maxsem.Usiadłam z Licasem na kocu sali i znowu zaczęliśmy rozmawiać.Nagle gdy coś mu tłumaczyłam on mnie delikatnie pocałował.Ucichłam i odwzajemniłam pocałunek.
Lu- Lily strasznie mi się podobasz, chyba się w tobie zakochałem.-Nic nie powiedziałam tylko znowu go pocałowałam.Chyba zrozumiał że też odwzajemniam to uczucie.Potem jeszcze gadaliśmy gdy nagle przyszła Amy z Maxsem i powiedzieli ze czas wracać.Zamówiliśmy taksówkę i chłopaki odwieźli nas do domu.Od razu poszłyśmy spać. Wiedziałam że jutro będzie mnie nieźle boleć głowa.

sobota, 1 grudnia 2012

Rozdział 7

* Z punktu widzenia Lily

Obudziłam się dość wcześnie bo o 7 30 .Jak zwykle poleżałam chwile aż w końcu przypomniałam sobie o Lucasie który powinien spać na dole.Postanowiłam po cichu zejść zobaczyć czy Lucas jeszcze śpi.Po cichu schodziłam po schodach by na wypadek go nie obudzić.Gdy już  odchodziłam do kanapy poczułam wielkie rozczarowanie bo go tam nie było.Najwyraźniej już wstał i wyszedł.Postanowiłam nie okazywać swojego rozczarowania i poszłam do kuchni coś zjeść.Myślałam że dostane zawału !! Ktoś szperał w lodówce.Odskoczyłam cicho i sięgnełam po patelnie.Już miałam się zamachnąć kiedy nagle złodzej się odwrócił.
Lu-AAAAAA ! Lily Co ty wyrabiasz chcesz abym dostał zawału ?- Zaczął krzyczeć na cały dom
L - HAHAHA HAHAHAHA- Nie mogłam opanować śmiechu.Usiadłam z tą patelnią na krześle gdy nagle wbiegła do kuchni zaspana Amy
A- Co się tutaj dzieje i co to za wrzaski ?- Amy nie lubiła jak się ją budzi i była silnie zezłoszczona
Lu- Nic tylko Lily próbowała mi przygrzmocić patelnią- Ja znowu zaczęłam się śmiać i tym razem Lucas przyłączył się do mnie.
A- Debile debile wokół mnie-Wymruczała pod nosem i wróciła do swojego pokoju.Popatrzyłam na Lucasa i znowu zaczełam się śmiać i go przeprosiłam.Potem opierdzieliłam za to wyjada mi z lodówki a on w ramach przeprosin zrobił naleśniki.Mniam były pyszne.Po śniadaniu Lucas musiał już iść.
Lu- Przyjedziemy po was o 19 więc bądźcie gotowe.
L- Przyjedziemy ? To znaczy ty i kto ? Twoja dziewczyna ?
Lu- NIe ,nie moja dziewczyna . heh nie mam dziewczyny.Ja i mój przyjaciel Max.
L-Ahh To super- Ucieszyłam się że nie ma dziewczyny
Lu-No... Dobra to pa -I wyszedł. W domu było teraz tak cicho i pusto.Postanowiłam pozmywać po naszej uczcie i przebrać się w jakieś ubranie po domu.Spojrzałam na zegarek, była dopiero 8 30.Położyłąm się na łóżku i zaczełam czytać jakieś opowiadanie o wilkach.Amy wstała o 10 15 ciągle zła za poranną pobudkę.
L- Oj Amy nie gniewaj się!
A-.....
L- Przepraszam królowo że cię obudziłam!
A-.....
L-Wiesz że dzisiaj o 19 przjedzie Lucas z przyjecielem i zabierają nas na impreze.
A- Co ?! Dopiero teraz mi to mówisz ?! Przeciesz trzeba się przygotować i wogóle !
L- Dziewczyno spokojnie mamy jeszcze przeciesz czas- Amy w tym czasie pobiegła na góre i zamkneła się w swoim pokoju krzycząc ze wyjdzie dopiero o 18