niedziela, 9 grudnia 2012
Rozdział 11
* Z punktu widzenia Amy
Obudziłam się w nocy w salonie.Najwidoczniej zasnęłam z Lily podczas oglądania filmu.Poszukałam pilota i wyłączyłam telewizor.Była 3 w nocy.Lily spała przytulona do poduszki i ubrudzona na twarzy jakimś sosem.W domu było bardzo cicho i słyszałam tylko jak lodówka pracuje w kuchni.Nie mogłam zasnąć, zaczęłam myśleć o wszystkim.O tym że za 13 dni idziemy do naszej nowej szkoły o tym że mało ludzi znamy i wreszcie zaczęłam myśleć o Maxsie.Czy to co mi wtedy powiedział to była prawda, czy tylko paplał bez sensu bo trochę wypił.Miałam wielką nadzieje że mówił prawdę, ale nie mam jak się tego dowiedzieć.Jedyną osobą która może znać prawdę to Lucas, ale nie będę się go o to pytać.Tak naprawdę to chyba nie chce znać prawdy, boje się że okaże się to zwykłym kłamstwem.Tak myśląc zasnęłam.
* Z punktu widzenia Lily
Była 6 rano kiedy się obudziłam.Amy spała koło mnie z wesołą miną.Najwidoczniej śniło jej się coś dobrego więc nie będę jej budzić.Wstałam po cichu i poszłam do kichnij coś zjeść.Nie wiem czemu ale byłam w bardzo dobrym humorze.Pogoda na dworze była bardzo słoneczna, aż szkoda było siedzieć w domu.Postanowiłam zabrać dzisiaj Amy do parku na mały piknik.Zaczęłam szukać wszystkiego co będzie nam potrzebne, chleb, koc, dżem, termos i inne.Miałam wszystko oprócz czegoś do picia, czyli muszę iść do sklepu.Ubrałam się w krótkie spodnie i białą bokserkę a na to czerwoną koszule w kratkę.Wyszłam pełna entuzjazmu.Wszystkie sklepy na rynku były otwarte więc kupiłam trochę więcej niż sam sok.Co chwila ktoś się ze mną witał co świadczyło o tym że już mnie rozpoznają.Wesoła wróciłam do domu gdzie zastałam Amy również szczęśliwą co świadczyło to że tańczyła do piosenki która leciała w radiu.
A- Hej Lily widzę że byłaś na zakupach, i co kupiłaś coś dla mnie ? - Zapytała podskakując do mnie i wyrywając mi reklamówkę.
L-No tak jakby.Dzisiaj zabieram nas do parku na piknik.Jest piękna pogoda i trzeba z tego skorzystać.
A-Super pomysł ! To wychodzimy o 11.Idę się obrać i zaraz wracam ci pomóc w przyszykowaniu kanapek.- i pobiegła szybko na górę.Nagle usłyszałam że dzwoni telefon.
L- Halo ?
Lu- Hej Lily-Usłyszałam znajomy głos Lucasa.
L- O hej Lu.Co tam u ciebie?
Lu- A bardzo dobrze, właśnie dzwonie bo chciałem się dowiedzieć co dzisiaj robisz.
L- Dzisiaj wybieram się z Amy na piknik.
Lu- O to świetnie się składa możemy się dołączyć z Maxsem ?- O jejciu strasznie się ucieszyłam.
L- Poczekaj spytam się Amy co ona powie na wasze towarzystwo.- Pobiegłam szybko na górę
A-Co się stało ?
L- Lucas i Max chcą z nami jechać.Powiedziałam że się ciebie spytam. - mówiłam podnieconym i zdyszanym głosem
A- No to biegnij na duł i powiedz że czekamy na nich- Amy też się ucieszyła.Pobiegła powrotem do telefonu.
L- Lu jesteś jeszcze ?
Lu- Tak, no to jak?
L- Czekamy na was.
Lu- No to super, przyjedziemy po was o 10.
L- Ale my wychodzimy o 11
Lu- Trudno.Będziemy o 10, papa.- I się rozłączył.Postanowiłam powiedzieć Amy o zmianie godziny.
L- AMY !!!! Przyjadą po nas o 10. -Krzyknęłam do niej
A-Ale miałyśmy wyjść o 11
L-Jak widać do nich to nie dociera- I znowu zabrałam się za robienie kanapek
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz